"Skończyliśmy akcję wymazywania blisko 14 tys. górników. W tej chwili spływają te wyniki i w granicach ok. 200 dodatnich wyników będziemy pewnie mieli jeszcze dzisiaj-jutro" - powiedział na konferencji prasowej szef resortu zdrowia.

Szumowski podkreślił, że "jutro i w niedzielę chcemy powtórnie przebadać wszystkich tych, którzy mieli ujemne wyniki". "Będziemy robili dzisiaj 3,5 tys. badań, jutro 5 tys. i w niedzielę 5 tys. badań. To nam zakończy jakby podwójny cykl badania tego bardzo dużego, bardzo poważnego ogniska" - mówił.

"Od poniedziałku ruszamy z kolejną akcją. Sprawdziliśmy losowo próbki w innych kopalniach, mamy pojedyncze - dosłownie - tam wyniki, ale tutaj musimy być bardzo ostrożni, pewnie będziemy prowadzili dalej tę akcję w pozostałych kopalniach. Te kopalnie, mam nadzieję, już zostaną opanowane" - podkreślał.

Liczba osób hospitalizowanych na Śląsku spada

Reklama

Liczba osób hospitalizowanych na Śląsku spada; mam nadzieję, że po wyeliminowaniu ognisk zakażeń, zachorowań będzie coraz mniej - powiedział w piątek minister zdrowia Łukasz Szumowski. Dodał, że na dobę wykonywanych jest obecnie ponad 20 tys. testów na obecność koronawirusa.

Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek rano o 235 nowych zakażeniach koronawirusem. 204 przypadki dotyczą osób z woj. śląskiego.

Minister zdrowia na konferencji prasowej zaznaczył, że gdyby nie ogniska zakażeń w kopalniach, to Śląsk miałby tyle samo zachorowań, co inne województwa. "Mamy spadek liczby hospitalizowanych na Śląsku. To są dobre wiadomości" - powiedział Szumowski.

Wyraził nadzieję, że po wyeliminowaniu ognisk zakażeń, okaże się w Polsce wyniki dotyczące nowych zachorowań będą znacznie niższe.

Szef MZ poinformował, że na dobę wykonywanych jest obecnie ponad 20 tys. testów. "Chcemy oczywiście cały czas zwiększać tę liczbę. Patrząc na inne województwa, gdzie są pojedyncze osoby chore, to pozwoli nam na kontrolę tej epidemii i pokazanie, że jest już spadek krzywej zachorowań" - dodał minister zdrowia.

"Namawiamy szpitale do powrotu do normalnego trybu"

Namawiamy szpitale do powrotu do takiego normalnego trybu, do ograniczania szpitali jednoimiennych; musimy mieć pewną dozę ostrożności. Planujemy w województwach, w których są np. dwa szpitale jednoimienne, aby jeden już wracał zupełnie do normy - mówił w piątek minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Szumowski podczas konferencji prasowej był pytany o kwestię "odmrażania" służby zdrowia i schemat przekształcania szpitali jednoimiennych.

"Ze swojej strony myśmy nie zalecali ograniczania działalności szpitali poza nielicznymi zabiegami planowymi, które zużywają dużo krwi. Natomiast w tej chwili już namawiamy szpitale do powrotu do takiego normalnego trybu, oprócz tego, że powinny badać i swój personel i oczywiście pacjentów" - odpowiedział Szumowski.

W tym kontekście zaapelował o badanie personelu. "Róbmy te wymazy wśród personelu medycznego. Tak samo jak widzimy to u górników, tutaj każdy szpital swój personel może wymazać" - powiedział.

Szumowski odnosząc się do ograniczania szpitali jednoimiennych stwierdził: "jednak widząc Śląsk musimy mieć pewną dozę ostrożności". "Na szczęście na Śląsku większość chorych, zakażony przechodzi tę infekcję bezobjawowo, ale gdyby przechodzili tę infekcję w sposób trudny, na pewno byłoby potrzeba więcej miejsc" - zaznaczył.

Minister poinformował też, że planowane są "w województwach, w których są np. dwa szpitale jednoimienne, aby jeden już wracał zupełnie do normy". "Oczywiście wymaga to dezynfekcji wszystkich sal i pomieszczeń" - dodał.

Szumowski: Jeżeli ognisko w kopalniach zniknie, to mamy 100 nowych przypadków na dobę

Jeżeli się okaże, że ognisko koronawirusa w kopalniach zniknie, to mamy wtedy być może na dobę 100 nowych przypadków w Polsce, a było 500 - to pokazuje skalę epidemii - mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski.

"W Polsce, odpukać, dzięki bardzo szybkim decyzjom o zamknięciu de facto pasów transmisyjnych dla tego wirusa, mogliśmy ograniczyć liczbę chorych, a dzięki temu, że jednocześnie mieliśmy w pełnej gotowości 11 tys. miejsc dla osób z covidem, nigdy nie było sytuacji takiej, że pacjentowi odmówiono pomocy, a to miało miejsce niestety w tych krajów, gdzie epidemia wybuchła" - mówił w piątek na konferencji szef resortu zdrowia.

Szumowski pytany, co jest receptą, że w Polsce nie doszło do Armagedonu w związku z epidemią koronawirusa, czy to jest np. szybka reakcja i lockdown, odpowiedział: "Lockdown jest odpowiedzią na przerwanie pasa transmisyjnego, dlatego ja zawsze się obawiam tego, że my wracamy do normalności i jakby zapominamy o tej Lombardii, zapominamy o tej Francji czy Hiszpanii, już maseczek nie nosimy, już uważamy, że możemy normalnie funkcjonować - to jest zrozumiałe, bo trudno wytrzymać w takiej kwarantannie tak długo".

Minister odniósł się do sytuacji maseczek ochronnych. "Jeżeli się okaże, że to ognisko śląskie, właściwie nie śląskie, bo to jest ognisko w kopalniach stricte zniknie, to szanowni państwo mamy 100 nowych przypadków wtedy być może na dobę w Polsce, a było 500 - to pokazuje skalę epidemii. Niektóre województwa, niektóre powiaty, niektóre gminy mają zero. Być może będzie można te maseczki ograniczyć tylko do przestrzeni zamkniętych: do transportu, do sklepu. Na ulicy - tak jak stoimy - to może niekoniecznie. Wszystko zależy od tego, jak ta epidemia będzie przebiegała" - mówił.

>>> Czytaj też: Słynny wskaźnik R to nie wszystko. Duże ogniska epidemii są możliwe także przy dobrych statystykach