Ekonomiści uczestniczący w poniedziałkowych spotkaniach w ramach EEC Online oceniają, że pandemia przyniesie stałe zmiany - mniej globalizacji, więcej cyfryzacji i długów. Nie wykluczają nawrotu choroby w III kw. br., co oznacza m.in. ostrożność w prognozach dla polskiej i europejskiej gospodarki na 2020 r.

"Jeżeli chodzi o gospodarkę globalną, wiemy już na pewno, że będzie mniej globalizacji w przyszłości. Dlatego, że pandemia jest działaniem o charakterze procyklicznym, czyli ona wzmacnia trendy, które dawały o sobie znać już wcześniej. Mieliśmy dosyć mocny trend deglobalizacji, łączący się z przerywaniem więzi handlowych wieloletnich, ze wzrostem protekcjonizmu - klasycznym przykładem jest konflikt handlowy amerykańsko-chiński, który się rozprzestrzeniał i objął później również inne obszary" - powiedział w poniedziałek główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak podczas rozmowy w ramach EEC Online (Europejskiego Kongresu Gospodarczego).

Jego zdaniem, pandemia przyczyni się także do zwiększenia długów gospodarek, ale będzie więcej gospodarki cyfrowej. "Ta gospodarka bezkontaktowa dostała solidne pchniecie na skutek pandemii" - powiedział Jankowiak.

Ocenił, że jeśli chodzi o stan finansów publicznych w Polsce, to przed pandemią nie był najlepszy. "Był bardzo duży udział wydatków sztywnych. Niskie tempo schodzenia z deficytem strukturalnym - dosyć odległym od średniookresowego celu, jaki był we wszystkich programach konwergencji stawiany. A pandemia spowodowała - zdaniem rządu - że większość tych reguł, które limitowały możliwy przyrost wydatków, była nie do pogodzenia z tymi regulacjami. Naszym zdaniem w tych regulacjach, które istniały, była możliwość stosowania klauzuli wyjścia ze stabilizującej reguły fiskalnej. (...) Wymagało to wprowadzenie stanu wyjątkowego, który jest tam literalnie wymienionym, jako jeden z trzech stanów uchylający działania stabilizującej reguły wydatkowej" - ocenił główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

"Będzie prawdopodobnie podjęta próba uchylenia działania stabilizującej reguły wydatkowej, po to, żeby w dłuższym okresie czasu nie zachodziła potrzeba dosyć pilnego zacieśniania stanu finansów publicznych, takiego, który miałoby charakter działań podjętych w pierwszej fazie ożywienia gospodarki" - mówił. Jak podkreślił, przy całej świadomości, że "sytuacja wymagała pewnych środków nadzwyczajnych, których nikt nie neguje - powinna być zachowana generalnie zasada, że nie ma stabilnej gospodarki bez stabilnych finansów publicznych".

Reklama

Zdaniem ekonomisty wsparcie unijne - w związku z ograniczeniami, jakie stwarza budżet unijny - może mieć charakter wyłącznie pomocowy. "Nie będzie to główne źródło finansowania wzrostu po pandemii" - ocenił.

Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak uważa, że prognozy, które są zarówno dla polskiej gospodarki, gospodarki globalnej, ale także dla gospodarki europejskiej, "dzisiaj są obarczone bardzo dużym błędem". Jego zdaniem, poziom rozstrzału pomiędzy poszczególnymi ośrodkami analitycznymi jest bardzo duży.

Jak mówił, istnieje prawdopodobieństwo, że polska gospodarka może się skurczyć o przeszło 7 proc. w ciągu tego roku.

"Nie da się wykluczyć tego, że jeżeli będzie nawrót choroby jesienią, że tak nie będzie. Na razie wszystko wygląda na to, że gospodarkom i krajom europejskim udaje się relatywnie skontrolować i utrzymać poziom rozprzestrzeniania się choroby. Co by powodowało, że tylko te dwa kwartały, czyli kwartał II i też część I kw., będą bardzo negatywnie ciążyć na tych wskaźnikach makroekonomicznych dla całej Europy, dla całej Polski i dla całego globu" - powiedział.

Zaznaczył jednocześnie, że nie można wykluczyć tego, że w III kwartale znowu powróci choroba i ona nie spowoduje tego, że część sektora gospodarki będzie musiała pracować o podwyższonych rygorach sanitarnych, albo wręcz będzie musiała znowu być zamknięta. "My tego nie możemy dziś powiedzieć, że tak nie będzie. Byłbym bardzo ostrożny z prognozowaniem tego, co się wydarzy w roku 2020" - powiedział.

Dyrektor PIE wskazał, że Polska, wchodząc w kryzys, ma lepsze fundamenty. "Mamy własną walutę, która reaguje na szoki zewnętrzne, sprawiając że nasz eksport jest bardziej konkurencyjny. Z drugiej strony mamy możliwość interwencji własnego Banku Centralnego, co też tak się dzieje, poprzez naszą własną wersję luzowania ilościowego. Mamy relatywnie dobrą sytuację finansów publicznych - na koniec 2019 r. na relatywnie niskim poziomie długu" - ocenił.