Pierwsze opisane przez media zdarzenie miało miejsce w barze w mieście Marsala na Sycylii. Stały klient otwartego po przerwie baru zamówił tam pierwszą kawę od marca. Dostał rachunek na 0,80 euro.
Wręczył kasjerce 50 euro mówiąc , aby zatrzymała resztę.
"Byliście zamknięci przez 50 dni. To minimum, co mogę zrobić"- powiedział.
Kiedy kobieta próbowała wręczyć mu resztę, klient wyjaśnił: "Ja mam szczęście. Mam pensję urzędnika państwowego i jestem opłacany także z twoich podatków".
Następnie wyszedł mówiąc : "do jutra".
Kilka godzin później podobna wiadomość napłynęła z okolic miasta Ascoli Piceno w regionie Marche.
W miejscowości Carassai stały klient tamtejszego baru również dał za kawę 50 euro i odmówił przyjęcia reszty.
Właściciel baru Rino Spaccasassi powiedział Ansie: "Jestem bardzo zadowolony. Uznałem to za sygnał świadczący o trosce wobec trudności, jakie przeżywam".
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)