Transakcja ma kluczowe znaczenie dla zasobnego w gotówkę koncernu naftowego, który jest kontrolowany przez skomplikowaną sieć wzajemnie powiązanych udziałowców oraz kierowany przez Władimira Bogdanowi, bliskiego sojusznika Władimira Putina, premiera Rosji.

To może być pierwsza z serii wielu akwizycji w Europie Wschodniej, gdyż spółka zaczyna sięgać do nagromadzonych zapasów gotówki, szacowanych na przeszło 20 miliardów dolarów.

Surgut wczoraj zasygnalizował, że rozważa dalsze przejęcia w przetwórstwie naftowym i dystrybucji, zwłaszcza w Europie Wschodniej. „Zamierzamy rozwijać działalność jako pionowo zintegrowana spółka” – głosi komunikat firmy. „Prowadzimy produkcję na szeroką skalę, ale po stronie przetwórstwa i dystrybucji występuje brak równowagi. Jesteśmy bardzo zainteresowani Europą Wschodnią”.

Reklama

Zdaniem analityków Surgut, który zbił ich z tropu z powodu nagromadzenia wielkich rezerw gotówki, jest obecnie jedyną rosyjską firmą z wystarczającą ilością pieniędzy dla realizacji strategicznych akwizycji w ogarniętych kryzysem grupach energetycznych w Europie Wschodniej, jak i poza tym regionem. Kontrolowane przez państwo koncerny Gazprom i Rosnieft mają długi sięgające dziesiątek miliardów dolarów, podczas gdy prywatna firma Lukoil najwyraźniej wycofuje się z rozmów w sprawie kupna udziałów w hiszpańskim Repsolu, bo szuka środków finansowych na inne projekty.

“Wygląda na to, że Surgut został popchnięty do tego przez Kreml” – mówi Walerij Niestierow, analityk ds. energii w domu maklerskim Troika Dialog. „Pozostałe rosyjskie firmy są, najoględniej mówiąc, trzymane na wodzy”.

Ale Surgut może jeszcze napotkać opór ze strony węgierskiego rządu, który gwałtownie bronił paliwowo-chemicznej grupy przed wrogim przejęciem przez austriacki koncern OMV.
Janos Veres. węgierski minister finansów powiedział wczoraj, że Budapeszt jest zaskoczony transakcją i zamierza zwrócić się w tej sprawie do rosyjskiego rządu, kiedy Surgut przedstawi więcej szczegółów.

Surgut uchylił się od skomentowania, czy zamierza dalej zwiększać swoje udziały, twierdząc: „Chcemy sfinalizować transakcję i wtedy zobaczymy”.

Trudno sobie wyobrazić, aby MOL, czy węgierski rząd spokojnie przyglądały się nowej rosyjskiej obecności. Podczas nieudanej w zeszłym roku próby realizacji „przyjaznej fuzji” przez OMV, strona węgierska przystąpiła do zdecydowanej obrony.

MOL dowodził, że połączenie sił z Austriakami może doprowadzić do podważenia wartości akcjonariatu, gdyż transakcja wymaga wyprzedaży znacznej ilości aktywów, aby być w zgodzie z regulacjami Komisji Europejskiej w zakresie konkurencyjności.

Ostatecznie właśnie z tego powodu OMV postanowił zrezygnować. Ale zdaniem obserwatorów niechęć Węgier do połączenia sił wynika z motywacji politycznych, a nawet historycznych, by nie przekazywać władzy
łupieżcy z zagranicy.

Ale jedna z osób znających sytuację podkreśla, że Surgut nie ma zamiaru podejmować wrogiego przejęcia, gdyż w „dającej się przewidzieć przyszłości” nie planuje powiększać udziału powyżej progu 30 proc.
„Im zależy na miejscu w zarządzie, bo to otwiera dla spółki szereg możliwości. To krok do nowego świata: stają graczami na europejskim rynku” – mówi anonimowy informator.

Cena 1,4 mld euro za udziały – prawie dwukrotnie większa od obecnej wyceny rynkowej – ożywiła spekulacje, że akwizycja może być elementem większego przedsięwzięcia, skoro Rosja chce wzmocnić swoje powiązania energetyczne z Austrią i Węgrami oraz szuka poparcia dla projektu swego gazociągu South Stream, z którym konkuruje wspierany przez Unię Europejską projekt Nabucco. Austriacki koncern OMV już zacieśnił współpracę z Gazpromem, rosyjskim monopolistą gazowym, w celu zbudowania centrum gazowego w Europie Środkowej dla dystrybucji rosyjskiego gazu.

Jednak wspomniany informator utrzymuje, że wycena węgierskiej spółki, zaniżona wskutek kryzysu, nie ma tutaj żadnego związku.

Według Niestierowa zapłacona przez Surgut cena za jedną akcję była o 44 proc. niższa od tej, jaką OMV oferował w zeszłym roku za przejęcie 80 proc. węgierskiej grupy.

Analitycy uważają, że transakcja ma sens z punktu widzenia logiki biznesowej Surgutu, który obecnie przetwarza tylko jedną trzecią wydobywanej przez siebie ropy naftowej.

Tajemniczy producent kierowany przez sojusznika Putina

Surgutnieftiegaz jest czwartym producentem ropy naftowej w Rosji z wydobyciem 1,24 mln baryłek dziennie w zeszłym roku, co stanowi spadek o 4,6 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem w związku z wyczerpywaniem się istniejących pól.

To jedna z najbardziej tajemniczych firm naftowych Rosji, kierowana przez stroniącego od popularności Władimira Bogdanowi, którego uważa się za ścisłego sojusznika premiera Rosji, Władimira Putina.

Tylko 24 proc. akcji znajduje się w obrocie na rosyjskich giełdach, podczas gdy pozostałe 76 proc. jest kontrolowane przez skomplikowaną sieć wzajemnie powiązanych udziałowców, co sprawia, że pozostaje zagadką, kto rzeczywiście odnosi korzyści z własności firmy

W 2003 roku, kiedy inne firmy naftowe zaczęły ujawniać swoje informacje, spółka przestała w ogóle publikować raporty. Kierownictwo Surguta powtórnie zaprzeczyło, jakoby posiadało jakieś udziały w firmie.

Spółka nawiązała ścisłe stosunki z Gunvorem, Inną tajemniczą firmą wyspecjalizowaną w handlu ropą, która wyrosła z niszowego gracza w 2003 roku do pozycji trzeciego na świecie dystrybutora ropy naftowej.

Surugut podał, że jego zysk, zgodnie z rosyjskimi standardami obrachunkowymi, za dziewięć miesięcy zeszłego wyniósł 120 miliardów rubli (3,5 mld dolarów)..

Tłum. T.B.