Mimo niemal 20 lat prywatyzacji rząd nadal nie jest w stanie poradzić sobie z restrukturyzacją przemysłu ciężkiego. Po najnowszej weryfikacji na listach projektów prywatyzacyjnych na lata 2008-2011 znajduje się około 120 firm przemysłu ciężkiego (chemiczny, hutniczy, obronny, maszynowy, metalowy). Z zestawienia wynika, że do sprzedania jest 36,68 proc. akcji Ciechu, czy 100 proc. akcji zakładów H. Cegielski, ale planowane jest też wniesienie bydgoskiej Belmy do wojskowego Bumaru, o którego prywatyzacji nie ma mowy. Niektórych firm zapewne nie da się ani sprzedać, ani przekształcić. W niektórych przypadkach przymiarki do prywatyzacji trwają - bezskutecznie - od lat. Resort skarbu chciałby np. zbyć 32,11 proc. akcji w Hucie Metali Nieżelaznych Szopienice, która od jesieni 2008 roku jest w likwidacji.
- Hutę właściwie bez przerwy się prywatyzuje. To już chyba siódme czy ósme podejście. Chcieli nas utopić w NFI, ale się obroniliśmy i dzięki temu żyjemy. Potem sami chcieliśmy się komercjalizować, ale pomylili nas z Bumar-Łabędy i nie dostaliśmy zgody. Był też plan wejścia na giełdę, a teraz toczą się rokowania z zainteresowanymi nabyciem akcji huty - mówi dyrektor Andrzej Paszkiewicz z Huty Łabędy, jednej z ostatnich państwowych hut.
Hutą są zainteresowani ArcelorMittal i grupa KEM z Dąbrowy Górniczej. Państwowe spółki na sprzedaż mają też w swoich portfelach: Agencja Rozwoju Przemysłu, Towarzystwo Finansowe Silesia i Nafta Polska, czyli spółki skarbu państwa wykorzystywane m.in. jako narzędzia prywatyzacyjne. Nafta Polska ma być zlikwidowana, ale zanim to nastąpi, ma się jeszcze zajmować sprzedażą akcji Ciechu i zbyciem akcji Tarnowskich Azotów oraz Zakładów Azotowych Kędzierzyn. Silesia ma w portfelu kilka firm, w tym dawno zapomniany Tonsil czy Walcownię Rur Andrzej. Tę ostatnią jeszcze niedawno chciał przejąć m.in. Roman Karkosik. Kryzys zmienił sytuację.
- Zakup Walcowni Rur Andrzej można jeszcze rozważyć, ale generalnie w przemyśle ciężkim to, co było atrakcyjne, zostało już sprywatyzowane. Szczerze mówiąc, te oferty, które się pojawiają, są już mało ciekawe - uważa Arkadiusz Krężel, szef rady nadzorczej Impexmetalu kontrolowanego przez Romana Karkosika.
Reklama
To zapowiada problemy nie tylko z prywatyzacją. Kłopoty będzie mieć także Agencja Rozwoju Przemysłu, która ma udziały w ponad 100 firmach, z których około 30 jest w stanie upadłości bądź likwidacji. Ich akcje i udziały wnosił Skarb Państwa lub ARP obejmowała je wskutek konwersji długów (pożyczek) na akcje. Poza rodzynkami, takimi jak PZL Świdnik czy Radmor, większość firm jest nieatrakcyjna. Za 2008 rok, głównie z powodu upadku przemysłu stoczniowego, w który ARP jest zaangażowana kapitałowo, Agencja będzie musiała dokonać odpisów aktualizujących wartość jej udziałów na około 500 mln zł.
- Brakuje im kapitału, mają przestarzale technologie, problemem są rynki zbytu. To wszystko zmniejsza ich konkurencyjność - mówi Wojciech Dąbrowski, prezes ARP.
- Z inwestycyjnego punktu widzenia, to, co zostało w rękach państwa, jest bardzo trudno zbywalne, zwłaszcza w kryzysie - ocenia Arkadiusz Krężel.