Media zastanawiają się też, czy trwający w Londynie szczyt przyniesie tylko kosmetyczne zmiany systemu finansowego, czy też prawdziwą rewolucję.

Konserwatywny dziennik "Le Figaro" ocenia, że szczyt G20 jest areną swoistego pojedynku między przywódcami Francji i Niemiec a prezydentem USA. "Francja i Niemcy, dwie główne potęgi europejskie, idą ręka w rękę, by uzyskać konkretne decyzje, mające przynieść skuteczną regulację międzynarodowego systemu finansowego" - zaznacza dziennik.

Dodaje, że Obama, podobnie jak brytyjski premier Gordon Brown, opierają się tym żądaniom - zdaniem gazety, pod wpływem presji rodzimych giełd.

"Angela Merkel i Nicolas Sarkozy grają wreszcie europejską partyturę, tak jak to czynili ich poprzednicy" - cieszy się komentator "Le Figaro", widząc w tym momencie "zarys wspólnej (europejskiej) polityki ekonomicznej, o której długo Niemcy nie chcieli nawet słyszeć".

Reklama

"Dla przyszłości Europy, trzeba mieć nadzieję, że (Francji i Niemcom) uda się tego dokonać" - konkluduje dziennik.

Lewicowy "Liberation" w komentarzu o wymownym tytule "Zmienić świat" wybija na pierwszy plan ogromne oczekiwania wobec szczytu. Zdaniem gazety, spotkanie G20 powinno "naprawić kapitalizm będący u skraju bankructwa". "Liberation" uważa, że konieczne są generalne, a nie tylko kosmetyczne zmiany, systemu ekonomicznego.

"Trzeba zreformować system podatkowy, stworzyć publiczny sektor finansowy, który odda ludziom panowanie nad pieniądzem, ustanowić europejskie i światowe zarządzanie gospodarką, wreszcie - położyć kres niebezpiecznemu marnotrawstwu zasobów planety" - podkreśla gazeta.

Problem, według "Liberation" polega na tym, że warstwy rządzące nie chcą takich rewolucyjnych zmian, podczas gdy "ludzie się ich domagają". "Rzadko szczyt państw G20 miał charakter tak silnie polityczny" - zauważa lewicowa gazeta.

szl/ awl/ ro/