Dla konserwatywnego "Le Figaro" jest to "początek Nowego Świata", dla prasy lewicowej - "niezaprzeczalny postęp" w stosunku do ostatnich lat liberalnej gospodarki.

Bliskie prezydentowi Nicolasowi Sarkozy'emu "Le Figaro" sięga po muzyczną metaforę, tytułując swój komentarz do szczytu "Symfonia Nowego Świata" (nawiązanie do IX symfonii Antonina Dworzaka - Z nowego świata). Dla gazety tej nie ulega wątpliwości, że z londyńskiego spotkania państw grupy 20 "wyłoni się nowy porządek światowy".

"Będzie to nowy porządek ekonomiczny oparty na międzynarodowej regulacji i kontroli systemu finansowego, ale także nowy porządek strategiczny powstały po kresie epoki amerykańskiej hiperpotęgi" - pisze "Le Figaro".

Zdaniem gazety, londyński szczyt potwierdził rolę Chin jako niezbędnego partnera Waszyngtonu i jego głównego "finansistę".

Reklama

Konserwatywny dziennik uważa szczyt także za sukces Europy, która przeforsowała ważne postulaty regulacji światowych finansów mimo oporów ze strony "świata anglosaskiego".

"Zasługa należy się Nicolasowi Sarkozy'emu, który potrafił ożywić oś francusko-niemiecką i przekonać kanclerz Angelę Merkel, by namówiła innych Europejczyków do utrzymania kursu na przejrzystość i kontrolowanie światowej gospodarki" - podkreśla "Le Figaro"

Także pozytywnie, choć dużo mniej entuzjastycznie, ocenia wyniki szczytu G20 lewicowy dziennik "Liberation". Dla niego zjazd w Londynie nie jest "przełomem" na miarę kryzysu, pozostaje jednak "niezaprzeczalnym postępem", który przejdzie do historii.

"Dodatkowy bilion dolarów na ożywienie gospodarki, koniec sekretów bankowych, czarna lista rajów podatkowych, bardziej ścisła kontrola banków - te środki są raptownym odwrotem od godnego pożałowania liberalizmu ostatnich dekad. G20 odrzuciła recepty Miltona Friedmana (zmarłego w 2006 roku amerykańskiego ekonomisty, twórcy monetaryzmu i propagatora wolnego rynku), by zbliżyć się do tych proponowanych przez lorda (Johna Maynarda) Keynesa (zmarłego w 1946 brytyjskiego ekonomisty, zwolennika interwencjonizmu państwowego). Poglądy tego ostatniego, uznawane niedawno za archaiczne i nieskuteczne, zostały teraz przyjęte przez najbardziej konserwatywnych światowych liderów" - uważa "Liberation". I kończy: "Słowa już się zmieniły. Teraz trzeba tylko zobaczyć, czy pójdą za nimi czyny".