Jako powód likwidacji trasy brytyjski przewoźnik podaje dwukrotny wzrost opłat lotniskowych. To efekt likwidacji z końcem marca Etiudy, gdzie odprawiano pasażerów tanich linii, i przeniesienia obsługi do Terminalu 1.
"Opłaty lotniskowe w przeliczeniu na pasażera wzrosły na Okęciu z 30 do 60 zł" - twierdzi Oliver Aust, dyrektor komunikacji korporacyjnej easyJet. Jak dodaje, po uwzględnieniu tegorocznego wzrostu innych opłat całkowity koszt przewoźnika w przeliczeniu na jednego pasażera wzrósł o 34 zł i dalsze latanie do stolicy Polski stało się nieopłacalne, bo easyJet jest w stanie zarobić na tej trasie za przewóz pasażera maksymalnie 14 zł.
"Podejrzewam, że prawdziwym powodem nie jest likwidacja Etiudy, lecz kryzys na rynku lotniczym. Linie reorganizują po prostu siatkę połączeń" - mówi Jakub Mielniczuk, rzecznik prasowy PPL, spółki zarządzającej warszawskim Okęciem. Zaprzecza temu przedstawiciel easyJet. "Nasza decyzja wynika tylko i wyłącznie z dodatkowych kosztów" - podkreśla Aust. Dodaje, że liczba połączeń z Krakowa nie zmienia się, a być może wkrótce nawet się zwiększy.
WizzAir przyznaje, że na razie zostaje w Warszawie, bo nie ma wyboru. "Ale trudno być zadowolonym z przeniesienia lotów do Terminalu 1" - mówi Natasha Kezmer, rzecznik WizzAir. Podkreśla, że linia była i jest przeciwna decyzji PPL nie dlatego, że zdecydowały się zamknąć Etiudę, lecz dlatego, że nie zaproponowały żadnego innego rozwiązania dostępnego dla tanich linii. "Gdy nie uda nam się znaleźć wraz z PPL satysfakcjonującego rozwiązania, nasza przyszłość w Warszawie pozostaje pod znakiem zapytania" - grozi.
Na razie wycofania się z Warszawy nie planują natomiast Germanwigs, Iceland Express oraz Norwegian. "Taki wzrost opłat jest do przełknięcia dla pasażerów" - mówi Jarosław Święcki, dyrektor generalny Norwegian Air Shuttle Polska.
Cezary Pytlos