"Sądziłem, że gospodarka powróci na ścieżkę wzrostu w drugim półroczu br.; obecnie myślę, że nastąpi to pod koniec 2009 r. lub na przełomie roku" - powiedział tygodnikowi "Sunday Times".

W osobnym wywiadzie dla BBC Darling zauważył, iż spowolnienie gospodarki, które zaznaczyło się na jesieni 2008 r., było głębsze niż przewidywał nie tylko on, ale także inni.

Według brytyjskiego urzędu statystycznego PKB za ostatnie trzy miesiące 2008 r. zmniejszył się o 1,6 proc., co było największym spadkiem od dwudziestu kilku lat. Liczba bezrobotnych przekroczyła w marcu 2 mln, co jest najwyższym poziomem od 1997 r., gdy laburzyści doszli do władzy.

Obserwatorzy sądzą, że w budżecie na rok finansowy 2009-10, którego założenia Darling przedstawi 22 kwietnia, rząd uzna, iż gospodarka w ujęciu średniorocznym skurczy się o ok. 3,0 proc., co będzie jej najgorszym wynikiem od drugiej wojny światowej.

Reklama

W sprawozdaniu z wykonania budżetu za rok finansowy 2008-09 przedstawionym Izbie Gmin w listopadzie ub.r. Darling przewidywał, że spadek PKB za cztery kwartały do końca I kwartału 2009 r. nie przekroczy 1,0 proc.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy sądzi, że brytyjska gospodarka będzie jedną z najbardziej poszkodowanych przez obecną recesję i skurczy się w tym okresie o 3,8 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.

Zapytany o to, czy gospodarka ma już najgorsze za sobą, Darling odparł, że "wiele zależy od tego, jakie działania (stymulujące - PAP) podejmą rządy innych krajów".

W wypowiedzi dla BBC zaznaczył, że "na W. Brytanii, kraju uzależnionym od handlu, negatywnie odbija się spadek obrotów wymiany handlowej w świecie".