Dzisiejsze notowania rozpoczęły się od zwyżki o prawie 2 proc. Była to kontynuacja zeszłotygodniowego hurraoptymizmu. Zieleniło się w całej Europie, co tylko zachęcało byków do dalszych zakupów. Rynkowi jednak należała się korekta, która zaczęła się materializować popołudniu. Katalizatorem nie okazały się publikowane dane makro, gdyż nie należały one do tych najważniejszych. Warto jednak wspomnieć, że sprzedaż detaliczna w Eurolandzie spadła w lutym o 4 procent w stosunku rocznym, co było odczytem gorszym od oczekiwań.

Co naprawę poruszyło rynkami to najnowszy raport znanego analityka bankowego Mike Mayo. Przeszedł od niedawno z Deutsche Banku do Calyon Securities i w pierwszej pracy pod auspicjami nowego pracodawcy niezmiernie negatywnie wypowiedział się o całym sektorze. Wydane rekomendacje to naprzemiennie „sprzedaj” lub „gorzej niż rynek”. A cały sektor dostał zalecenie „niedoważaj” ze względu na straty na kredytach, które mają być większe niż podczas Wielkiego Kryzysu.

Chęć realizacji zysków znalazła więc swój powód, dzięki któremu WIG20 nawet się zaczerwienił. Byki jednak nie pozwoliły na negatywne zakończenie i pod sam koniec ruszyły od obrony rynku. Ostatecznie dzień zakończył się wzrostem o prawie 1 proc. co przy spadających indeksach na zachodzie oraz w naszym regionie można uznać za sukces.