Dlatego też wydaje się czymś oczywistym, że wiosną lub najpóźniej latem WIG20 przetestuje strefę oporu 1920,44-2000 pkt., a WIG 29600,54-30500 pkt. Tam bariery podażowe tworzą zimowe szczyty oraz linie bessy (na wykresie logarytmicznym). Nie można natomiast wykluczyć jeszcze większych wzrostów, których celem będzie 38,2% lub nawet 50% (chociaż to mało prawdopodobne) zniesienie całej bessy.

Środowe silne wzrosty na GPW, wsparte przez dodatnie zamknięcie na Wall Street oraz dzisiejsze wzrosty na azjatyckich parkietach (Nikkei +3,74%), powinny przełożyć się na około jednoprocentowe wzrosty indeksów WIG20 i WIG. Specyfika dzisiejszej sesji (ostatni dzień przed świąteczną przerwą) powoduje, że należy oczekiwać spokojnego handlu na wyższych poziomach.

W tym miejsce trzeba jednak zastrzec, że po tym co wydarzyło się wczoraj, to dość ryzykowna prognoza. Skoro bowiem powiedziało się A, to zupełnie naturalne byłoby teraz powiedzenie B. Dlatego też nie byłoby szczególnym zaskoczeniem, gdyby warszawska giełda ponownie mocno wzrosła. Mało prawdopodobne, a wręcz nierealne są natomiast dziś silne spadki.

W czwartek na rynek trafi duża grupa danych makroekonomicznych. Przed południem inwestorzy dowiedzą się jak w lutym kształtował się bilans handlowy (prognoza: -7,6 mld GBP) oraz inflacja PPI (prognoza: 2,1% r/r) w Wielkiej Brytanii. W samo południe zostaną opublikowane lutowe dane o dynamice produkcji przemysłowej w Niemczech (prognoza: -21,7% r/r). Po południu natomiast decyzję ws. stóp procentowych podejmie Bank Anglii (nie oczekuje się ich zmiany) oraz zostaną opublikowane amerykańskie dane nt. bilansu handlowego (prognoza: -36,5 mld USD), cen importu (prognoza: 1%) i nowych bezrobotnych (prognoza: 660 tys.). Dane nie będą jednak miały istotnego wpływu na sytuację na warszawskiej giełdzie.

Reklama

W środę indeks WIG20 rósł o 5,27% i osiągnął poziom 1.740,83 pkt a WIG wzrósł o 4,56% do 27.365,14 pkt. Obroty na rynku akcji kształtowały się na poziomie 1,92 mld zł.