Ośmiu na dziesięciu ankietowanych lekarzy (81 proc.), zapytanych przez dwie organizacje środowiskowe (Royal College of Physicians oraz Royal College of Nursing) przekonanych jest, że spożycie alkoholu zmniejszyłoby się, gdyby jego cena była wyższa.

88 proc. uczestników ankiety, na ogólną liczbę 205, sądzi, że nakłady na finansowanie terapii odwykowej nie są wystarczające w stosunku do skali potrzeb i niektóre służby medyczne sobie nie radzą.

84 proc. uważa, iż akcje uświadamiające szkodliwe skutki pijaństwa są nieskuteczne, zaś 73 proc. widzi pilną potrzebę rządowych działań w celu ograniczenia szerokiego i łatwego dostępu do taniego alkoholu.

Lekarze popierają niedawny apel generalnego lekarza kraju (Chief Medical Officer) Liama Donaldsona, który chce, by rząd wprowadził cenę minimum - 50 pensów od jednostki alkoholu.

Reklama

Premier Gordon Brown zdystansował się od zalecenia Donaldsona uznając, iż uderzałoby ono po kieszeni stanowiące większość osoby pijące rozsądnie. Jednak autonomiczny rząd Szkocji nie wyklucza wprowadzenia takiej ceny.

Ankietowani lekarze są też za wyraźnym oznakowaniem butelek i puszek określającym zawartość alkoholu i umieszczeniem na nich wskazówek, jak pić z umiarem. Inny postulat, poparty przez lekarzy, dotyczy ściślejszej regulacji promocyjnej sprzedaży alkoholu i uświadamiania skutków nadmiernej konsumpcji.

Producenci i sprzedawcy przeciwni są nowym regulacjom twierdząc, iż kampanie uświadamiające osiągają zamierzony skutek.

Roczne wydatki, które ponosi NHS na leczenie odwykowe i inne koszty związane z udzieleniem pomocy lekarskiej osobom, które przedawkowały w piciu oceniane są na 2,7 mld funtów.

Ok. 10 mln Anglików według ocen rządu pije powyżej zalecanego przez rząd limitu 2-3 jednostek dziennie dla kobiet i 3-4 dla mężczyzn, z czego 40 proc. to mężczyźni a 25 proc. kobiety. Resztę stanowi młodzież.