Jak głęboka będzie obecna recesja?
- Bardzo głęboka i stosunkowo długa.
A może to depresja?
- To są igraszki z terminologią. Mnie bardziej niepokoi to, że działania podejmowane w niektórych krajach mogą stworzyć podstawy nowego kryzysu. Interwencja państwa, zwłaszcza w sektorze finansowym, powinna być silna i krótka. Ja natomiast odnoszę wrażenie, że wchodzimy w fazę państwowej interwencji, która jest płytka i będzie się ciągnąć przez wiele lat. Jeśli popatrzeć na powstający obecnie w wielu krajach deficyt finansów państwa, to widać, że nie ma krótkiej drogi wyjścia z tego kryzysu.
Reklama
Czy uważa pan, że działania, podejmowane przez rządy, wystarczą do ustabilizowania sytuacji?
- Bardziej mnie niepokoi za dużo działań niż za mało.
Czy niepokoiłby pana protekcjonizm?
- Bezwzględnie tak. Chociaż politycy jak jeden mąż powtarzają... że trzeba unikać protekcjonizmu, to każdy z nich, kiedy wraca do siebie, robi dokładnie to, czego zalecał się wystrzegać. A skoro tak się dzieje, to sądzę, że przyszłość gospodarki jest w wielkim niebezpieczeństwie.
Inflacja czy deflacja - to jedno z podstawowych pytań, jakie zadają sobie firmy działające w segmencie konsumpcyjnym. Która z tych ewentualności bardziej pana niepokoi?
- Chwilowo bardziej niepokoi mnie inflacja, ponieważ w zasadzie wszystkie podejmowane decyzje makroekonomiczne prowadzą nas ku inflacji.
I to do wysokiej inflacji?
- Tego nie jestem w stanie ocenić, ale wiem, że już pojawiają się oznaki wzrostu inflacji - a to dopiero początek. Wdrażane programy stymulacji oznaczają, że maszyna do drukowania pieniędzy pójdzie w ruch - a to, rzecz jasna, oznacza początek inflacji.
Jak bardzo sprawa UBS - czyli poważne straty tego banku na kredytach dla podmiotów o niskiej zdolności kredytowej i dochodzenie prowadzone przez władze USA - zaszkodziła publicznemu wizerunkowi Szwajcarii?
- Powiedziałbym, że Szwajcarię zawsze uważano za bardzo szczególny przypadek. Przez ponad 40 lat podchodzono do tego bardzo pozytywnie. Przez ostatnie dziesięć lat nadal uważano ją za przypadek szczególny, ale niepozbawiony ujemnych stron. Nie ulega wątpliwości, że sprawa UBS rzuca kolejny cień na ten szczególny przypadek.
Jak pan przypuszcza: do jakich zmian zasad tajemnicy bankowej mogą zostać zmuszone prywatne banki?
- Po pierwsze, szczerze mówiąc nie uważam Szwajcarii za raj podatkowy. Jeśli chodzi o przyszłość branży bankowej, przypuszczam, że szwajcarskie banki nadal będą prosperować - nie tyle dzięki tajemnicy bankowej, co dzięki jakości i zakresowi usług, jakie są w stanie świadczyć.
Niepokoi pana deficyt wody. Jaki jest pański najgorszy scenariusz?
- Że będziemy postępować z wodą tak jak dotychczas - jak z towarem, który nic nie kosztuje. W takiej sytuacji na świecie zabraknie wody wcześniej niż ropy naftowej.
Jak rozwiązać ten problem?
- Problem wody sprowadza się do trzech prostych spraw. Po pierwsze, infrastruktura. W skali światowej około 60 proc. słodkiej wody marnuje się z powodu niedostatecznej infrastruktury. Po drugie - decyzje polityczne. Wykorzystywanie produktów żywnościowych do produkcji biopaliw jest absolutnie nie do przyjęcia. Do produkcji 1 litra czystego oleju napędowego zużywa się 9100 litrów wody. Tak na dłuższą metę nie może być. I kolejna sprawa: 93 proc. zużycia wody przypada na rolnictwo, a ponieważ tam nie ma ceny na wodę, nie ma też ekonomicznych bodźców do podnoszenia wydajności.
Czy kryzys żywnościowy w uboższych krajach pogłębia się?
- Tak, pogłębia się. Nie zapominajmy, że ceny żywności są dziś o około 60 proc. wyższe niż przed półtora rokiem. To bardzo silnie uderza w tych, którzy wydają 60-70 proc. rozporządzalnego dochodu na żywność.
Czy wobec tego trzeba się liczyć ze wzrostem niepokojów społecznych?
- Jestem przekonany, że ceny żywności będą rosły, ponieważ w 2009 roku popyt będzie - mimo kryzysu - o 3-4 proc. wyższy niż w ubiegłym roku.
Ostatnio Chiny postanowiły nie dopuścić do nabycia chińskiej spółki przez Coca-Colę. Czy to niepokojący znak?
- Po pierwsze, to jest oznaka coraz bardziej rygorystycznych kryteriów organów regulacyjnych - także i w Chinach. Decyzja sama w sobie jest dyskusyjna, ale gdyby podobna sprawa miała miejsce w Europie, wcale nie jestem pewien, czy Europa wyraziłaby zgodę na takie przejęcie.
Dlaczego Nestlé wiedzie się dobrze, a wielu waszym konkurentom nie?
- Może to sprawa naszego historycznie długofalowego podejścia do działalności i wczesnego rozpoznawania problemów krytycznych. O tym, że ceny surowców będą rosły, mówiliśmy półtora roku wcześniej - tylko nikt nam nie wierzył.
KARIERA W KONCERNIE
Peter Brabeck ma 64 lata. Urodził się w Austrii. Przez jedenaście lat kierował Nestlé - największym na świecie koncernem spożywczym - jako dyrektor naczelny, a w zeszłym roku został jego prezesem. Łączy to stanowisko z funkcjami wiceprezesa Credit Suisse i koncernu kosmetycznego L'Oréal, w której Nestlé jest jednym z wielkich udziałowców. Ten weteran Nestlé przyszedł do spółki w 1968 r. i pracował na różnych szczeblach i stanowiskach. Nestlé należy do nielicznej grupy producentów artykułów konsumpcyjnych, których wyniki finansowe stosunkowo skutecznie opierają się kryzysowi gospodarczemu. O tym, jak ceniona jest kadra kierownicza Nestlé, świadczy fakt, że dwaj najwyżsi jej członkowie, Paul Polman i Lars Olofsson, przeszli do Unilever i Carrefour, aby tam przejąć stery. Paul Bulcke pozostał i objął stanowisko dyrektora naczelnego.