Ostatnio wniosek o upadłość złożyła kolejna firma z tej branży: The Sun-Times Media Group, właściciel gazety „Chicago Sun-Times”. Jeden z senatorów, Benjamin Cardin ze stanu Maryland, chciałby pomóc gazetom, ułatwiając im przestawienie się na status organizacji non profit. Pomysł polega na tym, żeby od lokalnych ważnych osobistości, a także od przywiązanych do gazet czytelników, zebrać fundusz powierniczy, umożliwiający dalsze wydawanie gazety: kolejnym wsparciem byłyby ulgi podatkowe.

Jednak wspieranie wydawania poważnych gazet to przedsięwzięcie bardzo kosztowne: w przypadku „New York Timesa” taki fundusz musiałby (jak ocenia to ten dziennik) mieć wartość około 5 miliardów dolarów. Ulgi podatkowe też na niewiele się zdadzą, skoro - jak to często bywa - gazeta nie przynosi zysku. W USA, jak podaje Newspaper Association of America, wpływy z ogłoszeń prasowych zmalały w zeszłym roku o 18 proc. To problem o charakterze długofalowym, bo ogłoszeniodawcy znajdują tańsze i bardziej skuteczne metody dotarcia do publiczności: pierwsze trzy miesiące 2006 roku to ostatni kwartał, w którym odnotowano wzrost reklam prasowych.

Internet to dla większości tytułów bardziej zagrożenie niż szansa, choć w zeszłym roku zmalała także liczba ogłoszeń on-line. Wspieranie upadających gazet poprzez sięganie do kieszeni mających dobre intencje i rozbudzony zmysł obywatelski czytelników to również pomysł wątpliwej jakości. Szczególne zaś zastrzeżenia budzi posłużenie się tu formą organizacji non profit. W Wielkiej Brytanii istnieje np. powołany w takim charakterze Scott Trust - tyle że tak naprawdę nie jest on non profit. Jego zadaniem jest nie tyle przynoszenie zysku udziałowcom, co przede wszystkim wspieranie niezależnego dziennikarstwa poprzez publikację gazety „The Guardian”, ale może się z tego wywiązywać dlatego, że należą doń również dochodowe firmy. Bez takiego dopływu gotówki Scott Trust nie byłby w stanie długo funkcjonować.

Reklama