Polska miała w lutym nadwyżkę w obrotach bieżących - podał wczoraj NBP. To dobre dane, wskazują na brak ryzyka narastania nierównowagi zewnętrznej - oceniają ekonomiści.
Nadwyżka w bilansie płatniczym wyniosła 525 mln euro. Saldo było dodatnie po raz pierwszy od października 2006 roku. Rynek spodziewał się deficytu rzędu nawet 800 mln euro.
Z danych NBP wynika, że nadwyżka w obrotach bieżących wzięła się przede wszystkim z poprawy salda obrotów towarowych i wyjątkowo wysokiego napływu środków otrzymanych z Unii Europejskiej. Saldo transferów bieżących było dodatnie i wyniosło 965 mln euro. Dla porównania miesiąc wcześniej w tej kategorii wykazano deficyt na poziomie 34 mln euro.
- Widzimy, że następuje szybkie równoważenie gospodarki. Nie można mówić o jakimś narastaniu nierównowagi zewnętrznej, co by było typowe dla kryzysu - mówi Ernest Pytlarczyk, ekonomista BRE Banku.
Ekonomiści zwracają uwagę na wyjątkowo dynamiczny spadek importu. To właśnie to zjawisko stoi za względnie niezłym saldem handlu zagranicznego. Deficyt w lutym wyniósł 142 mln euro wobec 454 mln euro miesiąc wcześniej.
Reklama
- Słaby złoty ogranicza import, przez co spada on znacznie szybciej niż eksport. Efekt będzie najprawdopodobniej taki, że będziemy mieli dodatni wkład eksportu netto do PKB. To są bardzo dobre informacje - mówi Ernest Pytlarczyk.
- Eksport nie spadł aż tak bardzo, jak oczekiwaliśmy. Sądziliśmy, że ten spadek wyniesie nawet 30 proc. Co do importu to właściwe wynik jest zgodny z naszymi oczekiwaniami. Wskazuje on, że z popytem krajowym nie jest dobrze - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
Według danych NBP eksport zmniejszył się w skali roku o 28,2 proc., a import o 33 proc.
Zdaniem Ernesta Pytlarczyka słaby złoty stosunkowo szybko przełożył się na pogorszenie wyników importerów - ale pozytywnego wpływu na eksport jeszcze nie widać.
- To się ujawni w nieco dłuższym czasie, nie wcześniej niż za kwartał - mówi Ernest Pytlarczyk.