Można naciskać na banki, żeby udzielały kredytów. Jednak efekty tej presji mogą być katastrofalne – ostrzega Komisja Nadzoru Finansowego w najnowszym raporcie o sytuacji polskich banków. I ostrzega, że w razie czego sama się sprzeciwi nadmiernemu poluzowaniu w udzielaniu kredytów.

Z naciskiem na banki może być zresztą bardzo trudno. Komisja przypomina, że 80 proc. aktywów polskiego sektora bankowego jest w rękach prywatnych właścicieli, w większości zagranicznych. Politycy mogą więc nawet uchwalać specjalne ustawy czy rozporządzenia, ale nie da się wymusić udzielenia kredytów. Komisja elegancko określa to tak: „w związku z tym oddziaływanie organów administracyjnych najprawdopodobniej będzie ograniczone”.

Przymus to niepotrzebne ryzyko

Zresztą, w ocenie nadzoru, wcale też nie jest prosto wykorzystać banki znajdujące się pod kontrolą Skarbu Państwa, jak BGK czy PKO BP (skupiają one pozostałe 20 proc. aktywów sektora). KNF przyznaje, że te banki mogłyby wywierać presję na konkurencję czy nawet dążyć do przejęcia dobrych klientów korporacyjnych, którym inne banki ograniczyły finansowanie. Ale i to nie jest proste: nadzór zastrzega, że kontrolowane przez państwo banki nie mogą być zmuszone do finansowania złych firm i złych pomysłów inwestycyjnych. „Innymi słowy, nie mogą ponosić nadmiernego ryzyka, tak aby w przyszłości nie pojawiła się kwestia pokrycia strat ze środków publicznych” – tłumaczy KNF.

To samo zresztą dotyczy banków prywatnych. Nawet jeśli udałoby się je zmusić do zwiększenia akcji kredytowej, to za jakiś czas może się okazać, że znaczna część kredytów udzielonych „pod presją” będzie „nietrafiona” i wywoła zjawiska kryzysowe – ostrzega KNF.

Reklama

Lekarstwo gorsze od choroby

Toteż obecne niskie stopy procentowe i potencjalnie tańsze kredyty, wcale nie muszą pomóc gospodarce powrócić na drogę silnego wzrostu. Natomiast udzielanie kredytów na siłę może zmniejszyć bazę depozytową. Do tego wszystkiego niskie stopy procentowe NBP wcale nie muszą oznaczać tanich kredytów w bankach, bo wzrosły marże. No i kolejny, ryzykowny element: obniżki stóp procentowych mogą osłabić złotego, a co za tym idzie – ze względu na dużą walutową część portfela kredytowego w bankach – może pogorszyć się jakość tego portfela. „Ze wszystkimi negatywnymi skutkami dla stabilności i bezpieczeństwa systemu bankowego” – podsumowuje KNF.

Jakby co – sam nadzór powie „nie”

Komisja dodaje też, że jej możliwości wpływania na zwiększenie akcji kredytowej przez banki są ograniczone.

„ Zgodnie z ustawą o nadzorze nad rynkiem finansowym i ustawą prawo bankowe, podstawowym celem nadzoru bankowego jest zapewnienie bezpieczeństwa środków pieniężnych gromadzonych na rachunkach bankowych oraz zgodności działalności banków z przepisami prawa i decyzją o wydaniu zezwolenia na utworzenie banku. Z racji swojego miejsca, KNF musi zatem stać na straży bezpieczeństwa sektora, który mógłby zostać zagrożony gdyby banki nadmiernie poluzowały standardy kredytowe”.

W związku z tym KNF może starać się zwiększać zaufanie między uczestnikami rynku, ograniczać poziom ryzyka i wzmacniać sytuację kapitałową uczestników rynku. Nadzór wskazuje też, że przyda się dobry system poręczeń i gwarancji (na przykład ze strony BGK).

Coś na pewno trzeba zrobić – podkreśla KNF. Bo brak kredytu dla firm oznacza, że stan całej gospodarki może się szybko pogorszyć. W tym roku przedsiębiorstwa powinny spłacić 92,8 mld zł kredytów.

W ciągu 2008 r. wartość kredytów dla przedsiębiorstw wzrosła o 29,7 proc. (z 171,7 mld zł na koniec 2007 r. do 222,7 mld zł na koniec 2008 r.). Najszybciej (o 37,2 proc.) wzrosły kredyty inwestycyjne. Kłopot w tym, że – podobnie jak poprzednio w kredytach mieszkaniowych – firmy zaciągały kredyty w walutach. Te wzrosły o 75 proc., co oznacza, że stanowiły już 30 proc. całego portfela kredytów inwestycyjnych.

Akcja kredytowa dla firm wyhamowała w czwartym kwartale. Nic dziwnego – według danych KNF, 80 proc. badanych banków zaostrzyła kryteria kredytowe dla firm. 80 proc. podniosło marże. 60 proc. żądało większych zabezpieczeń. Ponad połowa zwiększyła pozaodsetkowe koszty kredytu. Ponad 30 proc. obniżyło maksymalną kwotę kredytu.

Na pewno więc ten rok nie będzie tak dobry jak poprzedni. Banki prognozowały, że w 2009 r. kredyty dla firm wzrosną o 10 proc. A – jak zaznacza KNF – może być gorzej.

Zmniejszcie podatki!

KNF wskazuje na coś, co z pewnością nie podoba się jako postulat ministerstwu finansów. Nadzór uważa, że na zwiększenie stabilności w sektorze bankowym i – co za tym idzie – zwiększenie akcji kredytowej mogłaby wpłynąć likwidacja podatku Belki przy lokatach bankowych i inwestycjach kapitałowych. A przynajmniej zmniejszenie tego podatku. „Wprawdzie spowodowałoby to spadek wpływów budżetowych, ale z drugiej strony sprzyjałoby zwiększeniu bazy depozytowej oraz skłonności do inwestowania na rynku kapitałowym. W konsekwencji może to mieć pozytywny wpływ na zwiększenie akcji kredytowej oraz wzrost finansowania przedsiębiorstw za pośrednictwem rynku kapitałowego” – uważa Komisja.

KNF namawia szczególnie do likwidacji opodatkowania depozytów długoterminowych, powyżej 1 roku. Potrzebne jest bowiem długoterminowe finansowanie.

Jeśli chodzi o kredyty, to dopiero w drugiej kolejności, po kredytach dla firm, KNF troszczy się o kredyt konsumpcyjny i nalega na podniesienie standardów kredytowych, bo „ dostępne dane o jakości tych kredytów wskazują jednoznacznie na narastanie negatywnych zjawisk w zakresie tego portfela, będących pochodną złej polityki kredytowej i słabości zarządzania ryzykiem w niektórych bankach”.

I na szarym końcu jest zachęta do zwiększania portfela kredytów mieszkaniowych. To bowiem przez nie – jak to określa KNF – wyczerpała się baza depozytowa i wzrosły ceny nieruchomości.