Dane o ilości noworejestrowanych bezrobotnych były wyraźnie lepsze od oczekiwań. Spodziewano się, ilość bezrobotnych wzrośnie, a tymczasem spadła do 610 tys. (o 50 tysięcy mniej niż oczekiwano). Co prawda był to okres świąteczny, więc dane są mało wiarogodne, ale rynek wziął je za dobra monetę, mimo że ilość pobierających zasiłek po raz pierwszy w historii przekroczyła 6 milionów. Zdecydowanie lepszy od oczekiwań był indeks Fed z Filadelfii (pokazuje, jaka jest sytuacja w regionie). Wzrósł z – 35 pkt. do – 24,4 pkt. Oczekiwano jedynie kosmetycznego wzrostu, ale ten odczyt nie jest wcale znakomity. Sygnalizuje tylko tyle, że tempo kurczenia się gospodarki zwolniło.

Za to dane z rynku nieruchomości były słabe. Jak pamiętamy ostatnio (w lutym) ilość rozpoczętych budów domów wzrosła o ponad 22 procent, co zdecydowanie było wydarzeniem jednorazowym (pisałem to miesiąc temu). Tym razem ilość rozpoczętych budów domów zmniejszyła się o 10,8 procent (oczekiwano spadku o około 7 procent), a ilość wydanych zezwoleń spadła o 9 procent (oczekiwano, że prawie się nie zmieni). To zdecydowanie były słabe dane.

Rynek akcji zwracał przede wszystkim uwagę na informacje ze spółek. Raport kwartalny JP Morgan & Chase był lepszy od prognoz, co było zresztą do przewidzenia (zmiana w sposobie księgowania musiała się bardzo przydać). Niespecjalnie pomagało to jednak sektorowi finansowemu – gracze już zobojętnieli na te „dobre”, podrasowane przez kreatywną księgowość wyniki. Bardzo dobrze zachowywał się NASDAQ. Pomagała ma konferencja Nokii, której pozytywna prognoza podnosiła ceny producentów półprzewodników (przede wszystkim Texas Instruments). Poza tym mocno drożały akcje Hewlett-Packard, który podobno przegonił Della w sprzedaży komputerów PC. Nastroje psuło bankructwo (udanie się pod ochronę rozdziału 11 prawa o upadłości) General Growth Properties (w USA drugi co do wielkości właściciel galerii handlowych).

Indeks NASDAQ od początku sesji bardzo wyraźnie rósł, ale szeroki rynek długo nie mógł się zdecydować. Dopiero na dwie godziny przed końcem sesji byki zdecydowały się na atak, który zakończył się dużymi wzrostami indeksów. Rynek jest bardzo silny i nic nie zapowiada poważnej korekty, ale trzeba pamiętać, że one pojawiają się właśnie wtedy, kiedy nikt ich nie oczekuje.

Reklama

GPW rozpoczęła czwartkową sesję wzrostem, ale pogorszenie nastrojów w Europie bardzo szybko przełożyło się na spadek indeksów. Po godzinie handlu zaczęły się one znowu piąć do góry naśladując to, co działo się na innych giełdach, ale bardzo szybko zapanował marazm i wyczekiwanie. Po publikacji raportu kwartalnego przez Nokię rynek ożył i indeksy ruszyły na północ. Niepewna reakcja rynków europejskich na raport JP Morgan wyhamowała tę zwyżkę. Konferencja Nokii znowu optymizm nieco zwiększyła, ale niepewne otwarcie sesji w USA nie pomogło naszym bykom i WIG20 zakończył sesję jednoprocentowym spadkiem (MWIG40 jednak wzrósł).

Na tle innych rynków wyglądaliśmy jednak bardzo słabo. Tak jakby rynek zaczął się już przymierzać do naszego sezonu raportów kwartalnych – to jest bardzo często zły okres dla byków. Poza tym WIG jest już bardzo blisko bardzo poważnego oporu, a WIG20 ma do niego około 6 procent, co może zachęcać do korekty. Trudno jednak stawiać taką prognozę po jednej, słabszej sesji. Dlatego też należy teraz zachować bardzo dużą ostrożność.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi