Po początkowym zamieszaniu krajowy rynek ustabilizował na spadkowych poziomach. Inaczej wyglądała sytuacja na pozostałych europejskich parkietach, które odchorowywały ubiegłotygodniowe plusy co chwila notując nowe minima. Sytuacji nie zmieniły nawet wyniki spółek ogłaszane w trakcje sesji. Wszystkie powinny mieć pozytywny wpływ na rynki, ponieważ firmy wypadły lepiej od oczekiwań. Najważniejszym raportem był oczywiście wynik Bank of America, który osiągnął 44 centy zysku na akcję przy prognozach 9-krotnie (sic!!) niższych. BoA zarobił 4,3mld dolarów, a bez uwzględnienia rezerw zawiązanych na pożyczki zysk banku osiągnąłby niemal 10 mld dolarów.

Można powiedzieć, że powoli wracamy do starych dobrych czasów kiedy kwartalne zyski banków sięgały dziesiątek miliardów. Ile w tym prawdy, a ile księgowości trudno na razie określić, ale przecież rynki od dawna nie kierują się logiką ekonomiczną. Na nieszczęście dla byków dziś nawet takie informacje graczom nie wystarczały i entuzjazmu po publikacjach wciąż było jak na lekarstwo.

Optymistycznie zaskoczyły też dane z Polski. Krajowa produkcja przemysłowa spadła o zaledwie 2 proc., a nie oczekiwanie 6 proc. Z kolei inflacja PPI wyniosła 5,6 proc. co też było odrobinę lepszym wynikiem od prognoz. Szczególnie wynik produkcji może mieć znaczenie dla RPP przy debacie o dalszych obniżkach stóp procentowych, mimo że tak duże odchylenie in plus jest po części wynikiem nałożenia się czynników sezonowych.

Słabe otwarcie w Stanach tylko utrwaliło europejską tendencję do spadku. Sektorowi technologicznemu nie pomagała nawet informacja o fuzji Oracle i Sum Microsystems za 7,4 mld dolarów. Widząc to DAX spadał w końcówce o 4 proc., a WIG20 zakończył wyznaczeniem nowego minimum dnia 2,5 proc. zniżką. Wciąż jesteśmy jednak ponad 1650 pkt. które mogą być uznane za pierwszy istotniejszy test trwałości spadkowego ruchu.

Reklama

Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse