Wśród największych spółek rynkowi we wzrostach przeszkadzały TP SA i ORLEN. Najgorzej spisywał się ORLEN, który przez całą sesję był najsilniej tracącą spółką z WIG20 w związku z prognozą słabego wyniku za pierwszy kwartał. Sytuację poprawiał jednak powrót sentymentu do sektora bankowego, który od razu przełożył się na wzrosty WIG20. Największe znaczenie miały wzrosty PEKAO i BZ WBK.

Osiąganie przez niemiecką giełdę nowych maksimów nie wpływało na i tak już dobry stan krajowego rynku. Sytuację poprawiała optymistyczna informacja o 5 proc. wzroście liczby wniosków o kredyt hipoteczny w USA. Spokojnie było też podczas publikacji większości wyników amerykańskich spółek które były zgodnie z oczekiwaniami. Jedynym wyjątkiem był Morgan Stanley, którzy stracił aż 57 centów na akcję, zamiast oczekiwanych 8 centów. Dodatkowo bank poinformował o obcięciu dywidendy do 5 centów ponieważ odpisy na „toksyczne aktywa” wciąż ciążą na osiąganych wynikach. To wyraźnie popsuło nastroje na zachodnich rynkach, które wróciły do spadków.

Problemy okazały się jednak tylko przejściowe ponieważ im bliżej było do rozpoczęcia sesji w Stanach tym wyraźniej rosły indeksy. WIG20 nie udało się przebić przedpołudniowego maksimum i zakończył 2 proc. zwyżką tuż pod poziomem 1700 pkt. Obserwując zachowanie naszego rynku w ostatnich trzech dniach można stwierdzić, że następuje przygotowanie pod wybicie. Indeksy nawet podczas wzrostów w ograniczonej strefie 1650-1700 pkt. notują znacznie większy wolumen niż podczas spadków, a dodatkowo rynek nie reaguje na negatywne informacje. Dodając do tego analogiczne wyniki pozostałych giełd środkowo-europejskich można zaryzykować stwierdzenie, że kapitał zagraniczny powtórzy schemat z lutego i ponownie WIG20 rozpocznie zwyżkę szybciej niż zachodnie parkiety.