Zachowanie rynku akcji w USA pokazało bardzo wyraźnie, że gracze znowu wypatrują wszelkich oznak poprawy reagując niewspółmiernie w stosunku do ich rzeczywistej wagi. To sygnalizuje, że rynek nadal żyje nadziejami. W środę niewiele było powodów do kupowania akcji, ale akcje drożały – do ostatnich 30 minut.

Jednym z nielicznych pozytywów były dane o cenach domów. Publikowany przez Federal Housing Finance Agency (FHFA) raport pokazał, że wzrosły w lutym o 0,7 proc. wobec stycznia. W styczniu też wzrosły o 1 proc. w stosunku do grudnia. To są najlepsze dane od prawie dwóch lat, ale w stosunku rocznym ceny spadły o 6,5 procent. Ten raport zazwyczaj jest lekceważony – gracze patrzą na medianę cenową, a ta zarówno w przypadku rynku wtórnego jak i nowych domów ciągle jeszcze spada. Zdecydowanie nie był to jednak raport, który mógłby zaszkodzić posiadaczom akcji. Wręcz odwrotnie – pomagał całemu sektorowi deweloperów.

Teoretycznie dla rynku akcji najważniejsze były wyniki kwartalne spółek. „Teoretycznie”, bo czasem trudno było odgadnąć, jakim kluczem się rynek posługuje przeceniając lub podnosząc ceny akcji. Po wtorkowej sesji raporty kwartalne opublikowały AMD i Yahoo. W obu przypadkach wyniki były bardzo słabe, ale AMD totalnie rozczarował, a akcje Yahoo drożały, bo zarząd obiecuje poprawę i tnie koszty (zatrudnienie). Przed sesją raporty opublikowały AT&T i McDonalds (lepsze od prognoz, ale akcje taniały) oraz Boeing (gorszy od prognoz i obniżył prognozy, ale akcje drożały). Raporty opublikowały też Wells Fargo (niewiele lepiej od oczekiwań i wspomagane przejęciem Wachovii, ale akcje wyraźnie drożały) i Morgan Stanley - strata dużo większa niż oczekiwana (57 centów na akcję – oczekiwano 8 centów).

Pozytywem było to, że JP Morgan rekomendował kupno akcji Caterpillar, co prowadziło w górę ceny innych firm z sektora przemysłowego. Mocno rósł kurs General Electric, bo spółka potwierdziła, że jej finansowe ramię (GE Capital) nie poniesie straty w tym roku. Dosyć to kuriozalny powód do dużego wzrostu cen akcji GE, dla którego GE Capital jest tylko częścią działalności. W niczym nie popsuły nastrojów informacje Wall Street Journal, który twierdzi, że General Motors nie spłaci do 1 czerwca wymaganego wtedy zadłużenia w wysokości 1 mld USD – akcje GM nawet drożały. Jak widać zachowanie poszczególnych akcji niewiele miało wspólnego z napływającymi informacjami. Liczyły się tylko nastroje, a te były „bycze”.

Reklama

Na rynku akcji nastroje były przez większą część sesji bardzo zmienne, a indeks S&P 500 na 3 godziny przed końcem sesji wrócił nawet do poziomu wtorkowego zamknięcia. Wydawało się jednak, że ostatnie dwie godziny sesji będą należały do byków, które prowadził na północ NASDAQ. Indeksy szybko rosły, a poniedziałkowy, czteroprocentowy spadek, na godzinę przed końcem sesji był już prawie całkowicie wymazany. I tego właśnie oporu wystraszył się rynek. Ostatnie 45 minut sesji było zdominowane przez podaż, przez co drastycznie ograniczyły wzrosty NASDAQ, a S&P 500 zabarwiły nawet na czerwono. Sesja zdecydowanie wzmocniła opór techniczny, co bardzo utrudni teraz bykom życie.

GPW zachowywała się w środę zupełnie inaczej niż rynek walutowy i giełdy Europy Zachodniej. Po pierwszym kwadransie szamotaniny, kiedy to WIG20 nawet spadał, byki pognały rynek na północ. WIG20 rósł po godzinie już o około 1,5 procent, a MWIG40 nawet o 2 procent. Potem było jeszcze lepiej. Indeksy na północ prowadziły przede wszystkim banki. Podkreślam, że nasz rynek był lepszy od giełd Europy Zachodniej, bo na giełdach w Czechach i na Węgrzech nastroje były bardzo podobne do tych panujących w Warszawie. Najwyraźniej kapitał atakujący nasz region znowu się ujawnił.

Po południu na rynku zapanował marazm połączony z tendencją do osuwania się indeksów. Gracze po prostu nie widzieli optymizmu we Francji czy w Niemczech i zaczęli ograniczać zakupy. Po publikacji raportów Wells Fargo i Morgan Stanley tendencja ta nasiliła się, ale końcówka znowu była bardzo mocna. WIG20 i MWIG40 wzrosły o dwa procent. MWIG40 jest już na poziomie przed ostatnimi spadkami, a WIG20 odbił się w górę od linii bessy i utrzymał się w kanale dwumiesięcznego trendu wzrostowego.

Dziwiłbym się, gdybyśmy przed rozpoczęciem sezonu raportów kwartalnych spółek przełamali na WIG20 szczyt z zeszłego tygodnia, ale i tego wykluczyć nie mogę. Odnotować bowiem trzeba, że po dwóch sesjach bardzo małego obrotu nagle się on znacznie zwiększył i to zwiększył się na wzroście indeksów, co jest bardzo pozytywnym sygnałem.