Indie to piąta gospodarka świata. Na dodatek prawie nie dotknięta kryzysem. Rozwija się w tempie 6-7 proc. rocznie, o którym inne kraje mogą tylko pomarzyć. Przoduje w wielu nowych technologiach, a przede wszystkim indyjscy biznesmeni chcą z nami współpracować.


- Kraj ten jest jednym z najbardziej perspektywicznych partnerów handlowych Polski nie tylko w regionie Azji Południowej, ale także w ujęciu globalnym - przekonywał wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld podczas Forum Polska-Indie. Odwiedziła je prezydent kraju, pani Pratibha Devisingh Patil. Zachęcała polskich i indyjskich biznesmenów do rozszerzenia współpracy.

W 2008 r. polsko-indyjskie obroty handlowe sięgnęły prawie 1,3 mld dolarów. W tym polski eksport stanowił 300 mln dolarów, a import 976 mln dolarów. – W br. dynamika wymiany jednak szybko rośnie. Nasz eksport skoczył w styczniu już o 80 proc. do 41,5 mln dolarów, co jest bardzo dobrym wynikiem na tle całego eksportu Polski, a w lutym o kolejne w 20 proc. w porównani z ub. rokiem. Chcemy ten trend rozwijać - podkreślał min. Szejnfeld.

Z Indii sprowadzamy przede wszystkim materiały i wyroby włókiennicze, produkty przemysłu chemicznego, hutniczego oraz pochodzenia roślinnego (herbata, przyprawy).

Reklama

Na rynku indyjskim coraz lepiej radzą sobie polskie firmy, np. Kopex w górnictwie węglowym, Geofizyka Toruń i Nafta Piła przy wydobyciu ropy i gazu, a także Bumar, który eksportuje sprzęt wojskowy. Nowe fabryki otwierają Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych (marka Bella), czy producent opakowań spożywczych Can-Pack, który w maju uruchomi nowy zakład mogący wytwarzać nawet miliard puszek rocznie.

- Dla polskiego biznesu widzimy możliwości współpracy w przemyśle chemicznym, motoryzacyjnym, wytwarzania maszyn rolniczych, do przetwórstwa rolno-spożywczego, urządzeń chłodniczych i klimatyzacyjnych, a także w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym oraz w branżach nowych technologii: IT i biotechnologii. Ostatnio uaktywniły się na tym polu samorządy z Wielkopolski, Małopolski i Dolnego Śląska - mówi min. Szejnfeld.

Indyjski minister handlu i przemysłu Ahwani Kumar wskazywał na duże potrzeby jego kraju oraz możliwości współpracy. – Klasa średnia liczy u nas 375 mln ludzi. Jako kraj mamy rezerwy walutowe na poziomie 256 mld dolarów. W najbliższych 5-7 latach chcemy zainwestować w infrastrukturę 700 mld dolarów. Będziemy budować drogi, mosty, elektrownie, sieci przesyłowe, rozwijać tzw. zieloną energię. W najbliższym czasie rząd zakupi 70 tys. samochodów użytkowych. Włączcie się w te plany. Proponuję utworzenie zespołów mieszanych, które zajęłyby się przygotowaniem takiej produkcji z gwarancją sukcesu nawet na rynkach trzecich – sugerował.

- Dlaczego nasza branża motoryzacyjna nie miałaby współpracować z polską? – pytał. - Jest to możliwe, bo w obu krajach istnieją rządowe programy wsparcia dla tych przemysłów. W produkcji samochodów osobowych, części zamiennych i podzespołów oraz autobusów jesteśmy potentatem w Europie. Trzeba to wykorzystać – odparł min. Szejnfeld.