Ponad 3,8 proc. sięgnęła wczoraj w najgorszym momencie sesji strata WIG20. Ostateczie jednak dzień zakończył się zniżką indeksów o 3,06 proc. Wyniki na GPW wpisywały się w nastroje na giełdach światowych. Indeksy w Europie, Azji i Ameryce zniżkowały pod wpływem obaw o sytuację firm finansowych i doniesień o zachorowaniach na świńską grypę.
Na notowania w Warszawie poza wydarzeniami na świecie fatalnie wpłynęło rozpoczęcie publikacji wyników za I kwartał przez największe spółki. Inwestorów rozczarowała Telekomunikacja Polska, której wyniki były znacznie poniżej oczekiwań analityków. Kurs akcji spółki w trakcie wczorajszej sesji tracił w najgorszym momencie 5,2 proc., a na zamknięciu papiery spółki straciły 4,92 proc.
– Strach padł na wszystkie obszary rynku, jednak surowce rolne wraz z akcjami spółek powiązanych z transportem mogą być najbardziej dotknięte pandemią wywołaną przez tę odmianę grypy – ocenia Michał Poła, analityk New World Alternative Investments
Wojciech Białek, analityk CDM Pekao, wskazuje na przykład zachowania rynków po wybuchu epidemii SARS na początku 2003 roku. W tym roku na giełdach rozpoczęła się kilkuletnia hossa, która trwała do połowy 2007 roku.
Reklama
– Spadki na światowych giełdach po wybuchu SARS w lutym 2003 roku okazały się dobrą okazją do zakupów akcji. To prawdopodobnie podobna sytuacja – podał w dziennym raporcie Thomas Lee, zajmujący się amerykańskim rynkiem akcji w JPMorgan Chale, cytowany przez agencję Bloomberg.
Tomasz Leśniewski z DM BZ WBK ocenia, że na najbliższych sesjach sprawa choroby może wpływać na nastroje, ale w dłuższym terminie nie będzie decydowała o notowaniach. Według niego dla GPW większe znaczenie będzie miał rozwój sytuacji w światowym sektorze bankowym. Po serii lepszych od oczekiwań wyników za I kwartał sektor zaczyna borykać się z problemami. Wczoraj niepokój inwestorów wywołały doniesienia, że po przeprowadzeniu testu adekwatności kapitałowej 19 największych banków w USA, Bank of America i Citigroup mogą potrzebować dokapitalizowania.
Drugim wyznacznikiem koniunktury będą wyniki polskich spółek w I kwartale, a przede wszystkim banków.
– Jeżeli ich wyniki będą rozczarowujące, rynek będzie kontynuował korektę i nie będzie szansy na wzrosty wcześniej niż przed końcem publikacji wyników. W takiej sytuacji istotnym wsparciem dla zniżkującego WIG20 będzie poziom 1500–1550 pkt – mówi Tomasz Leśniewski.
Wojciech Białek ocenia, że po ostatniej fali wzrostowej aktualna korekta zniżkowa związana z realizacją zysków na akcjach banków amerykańskich i słabymi wynikami banków notowanych na warszawskiej giełdzie zaprowadzi WIG20 poniżej 1657 pkt. Wtedy akcjami znowu zainteresują się kupujący.
– Jeśli po wynikach najważniejszych spółek pojawią się dane makroekonomiczne potwierdzające nieśmiałe odbicie w gospodarce, rynek w maju może zerwać się do ostatniej przed latem szarży, a WIG20 dojść maksymalnie do poziomu 1900 pkt. Jednak nie będzie rósł w tym tempie zbyt długo. Latem może spaść w okolice 1500 pkt – mówi Wojciech Białek.