Daniel Bouton, od ponad 10 lat prezes rady nadzorczej francuskiego banku Societe Generale, poinformował w środę o swej dymisji. Według obserwatorów to przełom dla banku, na którego reputacji zaciążyło "oszustwo stulecia" maklera Jerome'a Kerviela.

Od momentu ujawnienia pod koniec stycznia ubiegłego roku tzw. afery Kerviela, w wyniku której francuski bank stracił około 4,9 mld euro, Bouton pozostawał pod obstrzałem krytyki. Jego dymisji domagał się wtedy w publicznych wypowiedziach sam prezydent Nicolas Sarkozy. W maju ubiegłego roku Bouton wycofał się z bezpośredniego kierowania firmą, ale pozostał szefem jego rady nadzorczej. Obecna decyzja oznacza, że definitywnie odchodzi z banku.

W komunikacie przekazanym w środę mediom 59-letni Bouton poinformował, że 6 maja odejdzie na własną prośbę ze stanowiska. Wyjaśnił, że czyni tak dla ochrony dobrego imienia Societe Generale. "Stałem się celem nieprzerwanych ataków, które ostatecznie szkodzą samemu przedsiębiorstwu, do którego jestem bardzo przywiązany" - napisał Bouton.

W wywiadzie dla dziennika "Le Figaro" przyznał, że jego "błędem" był w ostatnich miesiącach opór wobec ograniczenia wysokich wynagrodzeń kierownictwa banku (w postaci opcji na akcje). Dodał jednak, że dzięki obecnej strategii Societe Generale ma dobre wyniki finansowe i "pozostaje jednym z najpiękniejszych banków strefy euro". Odchodzący szef SocGen zapewnił, że nie otrzyma żadnej odprawy. Jednak według dziennika "Le Monde" może sobie na to pozwolić, gdyż ma zagwarantowane 730 tys. euro rocznie emerytury.

Po ujawnieniu afery Kerviela Societe Generale pozostawało w centrum medialnych polemik. W ostatnich tygodniach media oskarżały dyrekcję banku o przyznawanie sobie, mimo kryzysu, gigantycznych apanaży. W poniedziałek dziennik "Liberation" oskarżył SocGen o kolejny po aferze Kerviela skandal - zezwalanie swoim maklerom na ryzykowne operacje giełdowe, które miały kosztować co najmniej 5 miliardów euro strat. Dyrekcja banku zdementowała te informacje prasowe.

Reklama