Trudno mówić o przypadku, skoro pokaźne wzrosty oglądaliśmy na tych surowcach, które były bohaterami ostatniej hossy. Mowa o m.in. miedzi, cynku i soi. Jeszcze we wtorek wieczorem metal ten testował poziom 4145 USD za tonę, wczoraj przez cały dzień notował wzrosty, które kontynuowane są również na otwarciu w Europie i to mimo nie do końca teoretycznie rozstrzygniętej sytuacji na rynkach akcji.

Dziś rano tona miedzi kosztuje już 4425 USD i nie wykluczone, że rynek będzie zmierzał do oporu wyznaczonego na poziomie 4560 USD. Podobnie silne odreagowanie mamy na cynku, który drożeje z poziomu 1315 do 1385 USD. Wreszcie, mimo obaw związanych ze świńską grypą mamy wzrosty na soi, która drożeje z 982 do 1029 USD za 100 buszli. Wygląda więc na to, że gdyby na rynkach akcji doszło silniejszego wybicia, te rynki będą gotowe odpowiedzieć również wyraźnymi wzrostami.