Ukraina, która sprowadza gaz z Rosji, potrzebuje - oprócz dostaw na bieżące potrzeby - kupić i wtłoczyć do podziemnych zbiorników około 21 mld metrów sześciennych gazu za ok. 4,8 mld dolarów. Premier Tymoszenko proponowała, by te koszty Ukraina opłaciła z przyszłych opłat od Rosji za tranzyt jej gazu do Europy. Putin odrzucił tę propozycję.

Wyjaśnił, że omawiane ramy czasowe to okres nawet do pięciu lat. "Zrozumiałe jest, że ryzyko dla strony rosyjskiej jest bardzo duże" - tłumaczył, dodając: "Nie będziemy pracować na takich warunkach i przy takim ryzyku". Jak wyjaśnił, Rosja bierze pod uwagę wybory prezydenckie, które odbędą się za kilka miesięcy na Ukrainie oraz "wszystko, co jest związane z możliwą reorganizacją struktur transportu gazu na Ukrainie".

Premier Tymoszenko wyraziła nadzieję, że uda się jednak dojść do porozumienia. Na przełomie roku między Rosją a Ukrainą doszło do konfliktu na tle cen rosyjskiego gazu dla Ukrainy oraz stawek za tranzyt. W jego wyniku strona rosyjska wstrzymała dostawy gazu - najpierw dla Ukrainy, a potem dla odbiorców w Europie.