Oszczędzanie nie jest sexy, kredyt - tak

Kryzys trwa, ale dwie trzecie Polaków uważa, że życie na kredyt jest modne. Tak twierdzi 69 proc. osób, które mają oszczędności, badanych przez Millward Brown SMG/KRC dla ING Banku Śląskiego.

Można by jeszcze zrozumieć tych, którzy oszczędności mają, ale życie na kredyt za modne uważa aż 66 proc. tych, którzy oszczędności nie posiadają. Fatalnie wygląda to w zestawieniu z innym pytaniem – czy w dzisiejszych czasach oszczędzanie jest modne. Spośród mających oszczędności 48 proc. uważa, że tak lub raczej tak. Ci, którzy oszczędności nie posiadają w ogóle mają do oszczędzania jeszcze bardziej pogardliwy stosunek: oszczędzanie za modne uważa 44 proc.

ING Bank Śląski pytał też o opinie swoich klientów: tylko 26,11 proc. uznało, że w związku z kryzysem Polacy zaczęli rozsądniej gospodarować pieniędzmi. Prawie 63 proc. uważa, że Polacy nadal żyją na kredyt (jedna trzecia spośród tak odpowiadających uważa, że jest to życie ponad stan, pozostali – że mówienie o życiu ponad stan to przesada”.)

Reklama

Bankowcy jednak bronią się przed przypinaniem im łatki, że to agresywne reklamowanie kredytu spowodowało tak chętne zadłużanie się Polaków. „Kryzys nie zmienia potrzeby kredytu na potrzebę oszczędzania. Reklama kredytów to nie jest najważniejszy czynnik. Kredyt wynika z potrzeb” – uważa Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego. Ale też podkreśla – kredyt bez oszczędności nie jest zdroworozsądkowy.

Sami nie wiemy czego chcemy

Niekonsekwencję Polaków w podejściu do oszczędzania widać tym bardziej, im bardziej ankieterzy pytają o indywidualne postawy w oszczędzaniu.

Aż 71 proc. mających oszczędności (i 61 proc. bez rezerwowego kapitału) sądzi, że dzieci trzeba uczyć oszczędzania od najmłodszych lat. Co ciekawe, w obu grupach jest po 5 proc. osób, które uważają, że raczej lub zdecydowanie nie należy uczyć tej umiejętności.

W dodatku prawie 80 proc., zarówno wśród mających oszczędności jak i bez nich sądzi, że zakupoholizm to taki sam nałóg jak palenie papierosów.

Wygląda jednak na to, że podchodzimy do racjonalnych decyzji w sprawie osobistych finansów tak samo jak do zaleceń lekarzy w sprawie zdrowia i szkodliwych nałogów. Około 40 proc. badanych sądzi, że raczej lub zdecydowanie nie należy zrezygnować z zakupu kolejnej pary spodni i zaoszczędzić pieniądze. 59 proc. posiadających oszczędności sądzi jednak, że jednak należałoby (zdecydowanie lub raczej tak) z takiego zakupu zrezygnować. Nieposiadającym oszczędności jest bardziej wszystko jedno – 56 proc. uważa, że lepiej w takiej sytuacji zaoszczędzić niż wydać.

Ambicje mamy z kosmosu

„Polacy pragną sukcesu, jest łaknienie dobrych wiadomości” – mówi prezes Bartkiewicz. Okazuje się, że aż 42 proc. osób bez oszczędności sądzi, że kiedyś w przyszłości będą bogate. (54 proc. samokrytycznie sądzi, że nie).

Odsetek przekonanych o przyszłym bogactwie wśród mających oszczędności jest trochę wyższy – 49 proc. (47 proc. sądzi, że nie). Odsetek przekonanych o przyszłej zamożności jest zbliżony do odsetka tych, którzy grają w Lotto: połowa (nieco częściej grają osoby z oszczędnościami ).

Przy czym pojęcie bogactwa jest bardzo względne, podkreśla Brunon Bartkiewicz. Bogactwo oznacza dla Polaków sytuację materialną taką, że można wydać pieniądze na wszystko, na co mamy ochotę, bez rezygnowania z innych wydatków. Nadal nie jest to jednak pojęcie precyzyjne.

Nie mamy prawie nic

Przy takim podejściu do oszczędzania nie dziwi, że mniej niż połowa ankietowanych w badaniu Money Track (Dom Badawczy Maison) z 2008 r. miała oszczędności. W tej grupie najczęściej mamy zaoszczędzone od 5000 do 10000 zł (31 proc.). 36,5 proc. ma oszczędności nieprzekraczające 1000 zł. (tu są dwa przedziały: do 500 zł i od 500 do 1000 zł).

Z kolei z badania Millward Brown SMG/KRC wynika, że tylko 25 proc. spośród oszczędzających cokolwiek odkłada pieniądze regularnie.

Bo niewiele chcemy

Być może przyczyną niewielkiego wciąż zainteresowania oszczędnościami jest to, że również niewiele nam potrzebna do poczucia bezpieczeństwa finansowego. Wśród osób oszczędzających 28 proc. uważa, że to poczucie zapewniłoby posiadanie zaledwie trzykrotności miesięcznych dochodów. (dla nieoszczędzających odsetek wynosi 34 proc.). Jednej czwartej (tak oszczędzających jak i nieoszczędzających) wystarczy rezerwa w postaci sześciokrotności dochodów.

Sześciokrotność to zresztą średnia dla Polski. Średnia dla społeczeństw zamożnych (to nie dotyczy USA) to ambicja posiadania przynajmniej 12-to krotności miesięcznych zarobków – podkreśla Roman Jędrkowiak, dyrektor pionu marketingu ING Banku Śląskiego. A z badania Millward Brown SMG/KRC wynika, że w Polsce tylko 24 proc. oszczędzających i 17 proc. nieoszczędzających uważa, że stabilną sytuację finansową zapewniłoby im posiadanie w łatwo przekształcalnych w gotówkę oszczędnościach ponad 12 krotności miesięcznych dochodów.

Jeśli głębiej przejrzeć badanie, to obraz Polaków jest jeszcze gorszy. Zaledwie około jednej czwartej ankietowanych odpowiada, że trudno byłoby związać się na stałe z osobą zadłużoną i bez żadnych oszczędności.