Polska i Rosja oczekują, że do końca trwania krótkoterminowego kontraktu na dodatkowe dostawy rosyjskiego gazu, czyli do 30 września, podpisane zostanie porozumienie międzyrządowe w sprawie długoterminowych dodatkowych dostaw po 2009 roku - powiedział w poniedziałek PAP wiceprezes PGNiG Mirosław Szkałuba.

Dopiero po podpisaniu tego porozumienia zostanie podpisany kontrakt między spółkami Gazprom oraz Polskie Górnictwem Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Polska potrzebuje dodatkowych dostaw rosyjskiego gazu w związku z tym, że od początku roku kontraktu nie realizuje rosyjsko-ukraińska spółka RosUkrEnergo (RUE). Została wyeliminowana z pośrednictwa w handlu gazem pomiędzy Rosją a Ukrainą. Polski dostawca gazu - PGNiG bilansował krajowe dostawy, pobierając więcej surowca z magazynów, które pod koniec maja były już niemal puste.

1 czerwca Gazprom Export i PGNiG podpisały krótkoterminowy kontrakt na dostawy dodatkowego 1 miliarda m sześć. gazu do 30 września br. (RUE dostarczało rocznie 2,3 mld m sześc. gazu). Jednak dodatkowy gaz jest nam potrzebny także po 2009 roku; w sprawie kilkuletniego lub kilkunastoletniego kontraktu toczą się rozmowy międzyrządowe. Rosjanie chcą bowiem, żeby dostawy były objęte porozumieniem między rządami Polski i Rosji. Chodzi o aneks do umowy międzyrządowej z 1993 roku w sprawie długoterminowych dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Obowiązuje on do 2022 roku; towarzyszy tzw. kontraktowi jamalskiemu. Na jego podstawie rocznie do Polski wpływa ok. 7 mld m sześc. gazu. Na początku czerwca, podczas Forum Ekonomicznego w Petersburgu, na ten temat rozmawiał z rosyjskim rządem wicepremier Waldemar Pawlak. Był tam też obecny wiceprezes PGNiG Mirosław Szkałuba.

Szkałuba powiedział w poniedziałek, że strona rosyjska przedstawiła w Petersburgu swoje oczekiwania, które dotyczą m.in. obniżenia polskich stawek tranzytowych i sprawy akcjonariatu w EuroPolGazie. Rosjanie chcą powrócić do struktury udziałów z lat 90. - 50 na 50 procent. "To nie jest najważniejszy problem dla strony polskiej" - uważa Szkałuba. Powrót do takiego podziału akcji oznaczałby wyeliminowanie z udziałów w EuroPolGazie spółki Gas-Trading. Ma ona obecnie 4 proc. akcji; po 48 proc. udziałów mają Gazprom i PGNiG. Polska ma 80 proc. udziałów w Gas-Tradingu. Ponad 43 proc. należy do PGNiG; ponad 36 proc do Bartimpeksu, a strona rosyjska ma prawie 16 proc. akcji.

Udziałowcy EuroPolGazu od dłuższego czasu nie mogą dogadać się co do wielkości taryf za przesył rosyjskiego gazu przez terytorium Polski. "Problem statutu i sprawnego działania organów tej spółki jest także przedmiotem polsko-rosyjskich rozmów" - zapewnił wiceprezes PGNiG-u.

Reklama