Jak zaznaczył, może się tak stać, gdyż Ukraina zapewne nie będzie w stanie zapłacić Rosji za gaz otrzymany w czerwcu. Opinię taką Fico przedstawił dziennikarzom po posiedzeniu rządu, na którym omawiano przygotowania do przedsięwzięć zaradczych na wypadek przerwy w imporcie gazu. Zdaniem premiera, Słowacja nie musi się obawiać powtórzenia sytuacji ze stycznia bieżącego roku, gdy spowodowane rosyjsko-ukraińskim konfliktem wstrzymanie dostaw gazu znacznie zakłóciło pracę przemysłu.

"Ewentualne zawieszenie dostaw gazu, które jest wysoce prawdopodobne pod koniec pierwszego tygodnia lipca, nie będzie miało następstw dla słowackich gospodarstw domowych lub przemysłu" - podkreślił szef rządu. Rosja zaspokaja około 25 procent zapotrzebowania Unii Europejskiej na gaz ziemny, a około 80 procent tych dostaw przechodzi przez Ukrainę. Według słowackiej firmy gazowniczej SPP, w 2008 roku przesłała ona tranzytem 75 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu, co stanowiło około 20 procent ogólnounijnego zużycia tego surowca.

Wkrótce po wystąpieniu Fico rosyjski koncern Gazprom oświadczył, iż niepokoi go niski stan zapasów gazu na Ukrainie i jej zdolność płatnicza. Jak jednocześnie zaznaczył, jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić na temat przerwania dostaw w lipcu.



Reklama