We wtorek minister finansów Jacek Rostowski przedstawił założenia do nowelizacji tegorocznej ustawy budżetowej. Rząd planuje zmniejszenie dochodów o 37 mld zł, wydatków o 22,7 mld zł, a zwiększenie deficytu budżetowego do 27 mld zł. Ponadto zamierza zwiększyć przychody z dywidend o 5,3 mld zł. Gomułka ocenił, że zmniejszenie dochodów budżetowych przez rząd o 37 mld zł jest realistyczne. "Dane o dochodach za ostatnie pięć miesięcy wskazują, że dochody w skali całego roku powinny zmniejszyć się o 35-40 mld zł" - wyjaśnił.

Jego zdaniem, podana przez rząd prognoza tegorocznego deficytu budżetowego na poziomie 27 mld zł stanowi ok. 2-2,1 proc. PKB. Ekspert BCC zgodził się również z prognozą rządu dotyczącą wzrostu gospodarczego w tym roku na poziomie 0,2 proc. PKB. "Te przewidywania wydają się być również realistyczne" - podkreślił. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje spadek polskiego PKB w 2009 roku o 0,5 proc., a w 2010 roku wzrost o około 1 proc. Według Gomułki, "wzrost gospodarczy w tym roku może wynieść między 0 a 1 proc." - powiedział.

"Z niepokojem odnotowuję natomiast założenie rządu dotyczące wzrostu dochodów z dywidend o 5,3 mld zł. To jest oczywiście drenaż ważnych przedsiębiorstw państwowych. Jednak w sytuacji kryzysowej rząd uznał, że budżet ma priorytet" - ocenił. Gomułka podkreślił, że minister finansów nie poinformował we wtorek, które wydatki będą zwiększane. Wyjaśnił, że chodzi o wydatki na dotacje dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, Funduszu Drogowego, Funduszu Pracy oraz jednostek samorządu terytorialnego.

Jego zdaniem, dla ekonomistów czy Komisji Europejskiej najważniejszy nie jest deficyt budżetu państwa, ale deficyt sektora finansów publicznych. "Według Komisji Europejskiej deficyt sektora finansów publicznych miał wzrosnąć w tym roku o 30 mld zł do około 80 mld zł. Ekonomiści zastanawiają się, czy rządowe propozycje do nowelizacji tegorocznego budżetu oznaczają, że deficyt sektora finansów publicznych wzrośnie o mniej niż 30 mld zł. Zasadnicza liczba na razie nie została podana - o ile wzrośnie deficyt sektora finansów publicznych, o ile wzrosną potrzeby pożyczkowe rządu. Na te liczby czekają rynki finansowe" - podkreślił.

Reklama

Komisja Europejska potwierdziła w poniedziałek, że podejmie w środę decyzję o otwarciu procedury nadmiernego deficytu wobec Polski, za który odpowiedzialnością obarcza nie tylko kryzys, ale i polskie władze. Decyzja KE wynika z tego, że deficyt finansów publicznych Polski wyniósł 3,9 proc. PKB w 2008 roku, czyli powyżej dopuszczonej w Traktacie z Maastricht wartości referencyjnej 3 proc. Według majowych prognoz gospodarczych, tegoroczny deficyt w Polsce ma wzrosnąć do 6,6 proc. PKB. "Zamiar otwarcia przez Komisję Europejską procedury nadmiernego deficytu wobec Polski nie jest zaskoczeniem. On dotyczy właściwie niemal wszystkich krajów Unii Europejskiej" - zaznaczył Gomułka.

"Uzasadnienie otwarcia tej procedury jest wyjątkowo ostre w odniesieniu do Polski i niestety właściwe. Ponieważ w ubiegłym roku mieliśmy wysoki wzrost gospodarczy, a mimo to Polska przekroczyła limit 3 proc. Ponadto w poprzednich latach deficyt sektora finansów publicznych malał, ale nie tak szybko jak powinien - ponieważ równocześnie rosły szybko podatki, a także wprowadzono szereg posunięć obniżających dochody do budżetu państwa. To zaniepokoiło Komisję Europejską" - mówił.

W ocenie MFW, deficyt sektora finansów publicznych w Polsce w tym roku może osiągnąć 6 proc. PKB. "Deficyt na poziomie 5,5 proc. jest jeszcze dopuszczalny z punktu widzenia bezpieczeństwa finansów publicznych" - uważa MFW. Gomułka przypomniał, że do tej pory minister finansów bardzo zdecydowanie twierdził, że rząd będzie chciał utrzymać ten deficyt na poziomie 4,6 proc. "Podejrzewam, że wtorkowe propozycje rządu dotyczące budżetu i nowa ocena finansów publicznych będzie oznaczała, że deficyt sektora finansów publicznych osiągnie sporo wyższy poziom niż 4,6 proc. PKB, chociaż może niższy niż 6 proc. PKB" - powiedział. "Będziemy oczekiwać nowej oceny ze strony ministra finansów w sprawie deficytu sektora finansów publicznych" - dodał Gomułka.