● Jakie znaczenie dla waszej działalności może mieć najnowsza interpretacja wydana przez Urząd Zamówień Publicznych, rozszerzająca katalog sytuacji, w których podmioty muszą organizować przetargi na ubezpieczenia, również na umowy, w których składki płacą sami ubezpieczeni, czyli np. pracownicy lub uczniowie?
– Liczymy na to, że klienci zaskoczeni taką interpretacją zaczną korzystać z rozwiązań od wielu lat zawartych w ustawie o działalności ubezpieczeniowej. Zwalnia on z obowiązku przeprowadzania przetargów na wszystkie rodzaje ubezpieczeń członków towarzystw ubezpieczeń wzajemnych. A w przypadku większości osób prawnych wykupienie udziałów w naszym towarzystwie to koszt 250 zł. Firmy czy samorządy mogą łatwo z tej opcji skorzystać.
● Ale czy barierą nie będzie obawa przed zarzutami, że władze takiej firmy czy gminy nie wybrały najtańszej oferty, ograniczając swój wybór do TUW i wiążąc się z nim na lata?
– Przypomnę, że duże firmy same zakładają własne towarzystwa, żeby obniżyć koszty ubezpieczeń, i nikt nie stawia im takich zarzutów. Poza Pocztą Polską również Orlen i KGHM mają swoje firmy ubezpieczeniowe. Podobnym rozwiązaniem, ale znacznie tańszym i łatwiejszym w organizacji, jest np. utworzenie w ramach TUW tzw. związku wzajemności członkowskiej (ZWC). W naszym wypadku podmioty lub grupy podmiotów, które płacą około 1 mln zł rocznej składki, mogą wystąpić z takim wnioskiem. Regulamin takiego ZWC może przewidywać, że jeśli koszty obsługi takich ubezpieczeń, a szczególnie szkodowość, będą niższe niż wpłacona składka, TUW zwróci nadwyżkę. Generalnie działalność TUW nie zakłada maksymalizacji zysków, ale zminimalizowanie ceny i zapewnienie właściwej ochrony ubezpieczeniowej dla członków.
Reklama
● Ale jest też ryzyko, że w przypadku wyższej szkodowości trzeba będzie dopłacać.
– Tak, jeśli taką możliwość przewiduje statut i regulamin danego związku. Poza tym powoływanie ZWC rekomendujemy podmiotom, które mają niską szkodowość, więc prawdopodobieństwo dopłat jest małe. Na przykład dla Poczty Polskiej, w ramach ZWC, skumulowany zwrot składki za lata 2004–2008 wynosi 8,5 mln zł. Te kwoty mogą wrócić do ubezpieczającego, tworzyć fundusz, z którego będą pokrywane ewentualne dopłaty w przypadku wyższej szkodowości w kolejnych latach lub mogą być przeznaczone na rozliczenie przyszłych składek. Widać więc, że zarządzający takimi jednostkami mogą uzyskać znaczne oszczędności dzięki korzystaniu z TUW. Jeśli ktoś będzie chciał podnieść zarzut, że koszty ubezpieczeń są zbyt wysokie, będzie musiał to wykazać, przedstawiając konkurencyjne oferty.
● Czy takie większe zainteresowanie ze strony podmiotów, które mają organizować przetargi, pozwoli zwiększyć przychody ze składek. Na koniec 2008 r. spadły do 33 mln zł z 53 mln zł rok wcześniej?
– To zależy od tego, jak zwiększy się świadomość możliwości korzystania z ubezpieczeń w TUW-ach, w których członkowie zwolnieni są z obowiązku organizowania przetargów. Na koniec roku spodziewamy się około 39 mln zł składek, ale wzrost będzie raczej efektem zmiany struktury sprzedaży, która zresztą spowodowała ten ubiegłoroczny spadek. Do tej pory opieraliśmy się prawie wyłącznie na sprzedaży przez multiagencje. Teraz stawiamy na sprzedaż przez placówki Poczty Polskiej, szczególnie tzw. stanowiska finansowe Detal. Od początku roku przeszkoliliśmy około 1000 osób w ramach naszej współpracy z Pocztą Polską, i część tych osób obsadzi około 250 z 2,3 tys. stanowisk finansowych. Kończymy właśnie testy systemu informatycznego i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to liczymy na to, że jeszcze w lipcu ruszymy ze sprzedażą. Chcemy stopniowo zwiększać liczbę punktów, w których będą dostępne nasze polisy. Liczymy też na rozwój współpracy z Pocztową Agencją Usług Finansowych, w ramach której umowy zawiera dla nas około 120 listonoszy i pracowników Poczty.
● MONIKA SKIBA
z TUW Pocztowe związana od marca 2006 r. najpierw jako członek rady nadzorczej, od lutego 2007 r. jako wiceprezes, a w 2008 r. została prezesem. Wcześniej pracowała m.in. w PZU i Prudential.