Zaliczenie do kosztów podatkowych wynagrodzeń małżonków zatrudnionych w rodzinnych firmach jest cenną inicjatywą i warto nad nią pracować - uznali w środę senatorowie połączonych komisji budżetu, rodziny i ustawodawczej. Pozytywną opinię dla tego pomysłu uzależnili jednak od wyliczenia przez resort finansów, jaki koszt poniósłby z tego tytułu budżet.

Połączone komisje pracowały nad przygotowanym przez senatorów PiS projektem nowelizacji ustawy o PIT. Ma on umożliwić osobom prowadzącym samodzielnie działalność gospodarczą zaliczenie do kosztów podatkowych wynagrodzenia zatrudnionych w tych firmach współmałżonków i małoletnich dzieci. W spółkach cywilnych chodziłoby o wynagrodzenia współmałżonków wspólników i ich małoletnich dzieci.

Zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami, osoba prowadząca działalność gospodarczą może zatrudnić w swojej firmie małżonka, ale wypłaconego mu wynagrodzenia nie może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu. Według wiceministra finansów Macieja Grabowskiego zaliczenie do kosztów podatkowych wynagrodzenia małżonka powodowałoby, że ta sama kwota byłaby dwa razy traktowana jako koszt uzyskania przychodu. "Negatywna ocena takiego rozwiązania znalazła potwierdzenie w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2001 r." - powiedział. Zaznaczył, że trudne jest obliczenie kosztów zmiany dla budżetu.

Zdaniem resortu finansów argumentem przeciw proponowanym rozwiązaniom jest przewidziana w ustawie o PIT możliwość wspólnego opodatkowania się małżonków oraz zasady odliczania składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne w przypadku, gdy jeden z małżonków prowadzi działalność gospodarczą, a drugi "współpracuje" przy jej prowadzeniu.

Senator Jan Rulewski (PO) wskazał, że obecne regulacje ograniczają jednak zatrudnienie w firmach rodzinnych i prowadzą do patologii. Według niego współmałżonkowie są fikcyjnie zatrudniani - na zasadzie wymiany - w "zaprzyjaźnionych" jednoosobowych firmach, które mogą ich wynagrodzenia wliczyć w koszty. "Inspekcja pracy nie jest w stanie tego wykryć" - zaznaczył. Zwrócił uwagę, że co prawda wynagrodzenie współmałżonka nie może być wliczone w koszty, ale konkubenta - tak.

Reklama

"Obecna sytuacja promuje związki nieformalne" - podkreślił senator Krzysztof Kleina z PO. Dodał, że w skrajnych przypadkach może dochodzić do fikcyjnych rozwodów lub utrzymywania nieformalnych związków partnerskich, gdyż - z punktu widzenia zatrudnienia w firmach jednoosobowych - jest to korzystniejsze podatkowo. "Nie ma powodu by współmałżonków traktować gorzej niż każdego inne pracownika, a konkubenta lepiej niż współmałżonka" - uważa senator Wiesław Dobkowski z PiS.

Zdaniem senatora Mieczysława Augustyna uzasadnienie do projektu nie wskazuje, jakie korzyści z wprowadzenia zmian mogłaby odnieść rodzina. Zwrócił natomiast uwagę na nieznane skutki finansowe tej zmiany dla budżetu. "Nie wiemy, czy nie otworzymy jakiejś furtki (do nadużyć - PAP)" - powiedział.

Reprezentujący autorów projektu senator Zbigniew Cichoń z PiS powiedział, że można ograniczyć przewidziane w projekcie koszty do kwoty nieprzekraczającej dwukrotnych średnich zarobków. "Te regulacje dotyczą małych zakładów pracy, w których wynagrodzenia są dość niskie" - tłumaczył. Według senatora Leona Kieresa z PO "inicjatywa jest godna szacunku", ale rzetelność wymaga uzyskania z Ministerstwa Finansów danych na temat skutków zmiany dla budżetu. Wniósł o odroczenie posiedzenia do czasu, kiedy resort takich informacji udzieli.

Zgodnie z uzasadnieniem projektu, nie ma racjonalnych podstaw do wykluczenia z kosztów zapłaty za pracę współmałżonka. Zdaniem autorów, obecne regulacje dyskryminują rodzinę i stanowią zaporę dla powstawania firm rodzinnych. Wskazują oni, że firmy te mają największą wydajność i są najmniej podatne na kryzysy ekonomiczne. "Faktycznie i tak z reguły żona pracuje w firmie męża, tyle że gratis, bo zawarcie z nią umowy o pracę nie ma sensu, skoro kosztów wynagrodzenia nie można zaliczyć do wydatków, które pomniejszają dochód. W istocie stanowi to jeszcze dyskryminację kobiet" - czytamy w uzasadnieniu do projektu.

Jego autorzy są ponadto zdania, że proponowana przez nich zmiana zlikwiduje wspomnianą wyżej dyskryminację, spowoduje zmniejszenie bezrobocia, a zarazem zagwarantuje własne środki utrzymania małżonkowi i w przyszłości świadczenia emerytalno-rentowe. "W dobie obecnego kryzysu może być cząstkowym remedium, przyczyniając się do rozwoju gospodarczego" - napisali.