Prywatyzacja ma kluczowe znaczenie dla finansowania deficytu państwa. Zgodnie bowiem z art. 98 ust. 2 ustawy o finansach publicznych deficyt budżetu państwa oraz inne potrzeby pożyczkowe budżetu mogą być pokryte przychodami pochodzącymi m.in. z prywatyzacji majątku Skarbu Państwa. Uzyskane dochody z prywatyzacji stają się więc dochodami budżetowymi. Nie jest to jedyny cel, na który przeznaczane są środki z prywatyzacji. Powinny one bowiem uzupełnić również niedobory Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, które co roku powstają po przekazaniu przez FUS części składek do otwartych funduszy emerytalnych. Okazuje się, że wpływy z prywatyzacji są na tyle niskie, że co roku państwo musi dodatkowo pożyczyć kilkanaście miliardów złotych.

Rekord w 2010 roku

W 2010 roku rząd planuje pozyskać z prywatyzacji aż 25 mld zł. Biorąc pod uwagę planowane przychody z prywatyzacji w ostatnich latach, jest to kwota rekordowo wysoka. Od 2005 roku najwięcej planowano pozyskać w obecnym roku, bo aż 12 mld zł. W wyniku niepowodzenia prywatyzacji Enei prawdopodobnie przychody z prywatyzacji w tym roku wyniosą zaledwie połowę zaplanowanej kwoty.

Jak wynika z danych za ostatnie lata, najlepiej planować niewielkie przychody z prywatyzacji. W 2008 roku zaplanowano bowiem przychód w wysokości 2,3 mld zł (najmniej w ciągu ostatnich pięciu lat), a zrealizowano go w 103 proc., ponieważ rzeczywisty przychód wyniósł 2,37 mld zł. Poza tym jednym przypadkiem w ciągu ostatnich pięciu lat rządom nie udało się pozyskać z prywatyzacji środków w zaplanowanej wysokości.

Reklama

Ujemne saldo

Niskie wpływy z prywatyzacji mają jeszcze jeden negatywny skutek dla budżetu państwa. Z wpływów z prywatyzacji finansowany jest ubytek środków, jakie FUS musi przekazać na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Państwo musi przekazać tyle, ile FUS wpłaci do otwartych funduszy emerytalnych (OFE). Jeśli środków z prywatyzacji na sfinansowanie ubytku jest za mało, to państwo musi się zapożyczyć na ten cel. Jak się okazuje, w wyniku kiepskich wyników z prywatyzacji co roku państwo ma do sfinansowania nie tylko deficyt budżetowy, ale również ujemne saldo przychodów z prywatyzacji i ich rozdysponowania (a także ujemne saldo prefinansowania zadań realizowanych z udziałem środków pochodzących z budżetu Unii Europejskiej). Ujemne saldo wynosi co roku kilkanaście miliardów złotych. Oznacza to, że na zaspokojenie potrzeb budżetowych przychody z prywatyzacji powinny co roku być o te kilkanaście miliardów złotych większe. Jeśli przykładowo, w 2009 roku prognozuje się, że ujemne saldo przychodów z prywatyzacji wyniesie 19,5 mld zł, to oznacza to, że przychody z prywatyzacji powinny wynieść 31,5 mld zł. Tymczasem zaplanowano na ten rok przychód z tego źródła w wysokości 12 mld zł.

Deficyt to część potrzeb

Ujemne saldo przychodów z prywatyzacji powoduje także, że wielkość deficytu zapisana w projekcie ustawy budżetowej niewiele mówi o rzeczywistych potrzebach pożyczkowych państwa. Przykładowo, deficyt budżetu państwa w 2008 roku wyniósł 24,34 mld zł, ale do sfinansowania było również ujemne saldo przychodów z prywatyzacji w wysokości 18,89 mld zł oraz dodatkowo ujemne saldo z prefinansowania zadań unijnych w wysokości 2,27 mld zł. W efekcie suma do sfinansowania w 2008 roku wyniosła 45,5 mld zł, czyli prawie dwukrotność deficytu. Sytuacja z 2008 roku nie była żadnym wyjątkiem. W poprzednich latach ujemne saldo również wynosiło kilkanaście mld zł rocznie.