Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie wyklucza porozumienia na dostawy gazu do Polski z innym partnerem niż Gazprom. To nasza odpowiedź na nowe warunki w negocjacjach gazowych stawiane przez stronę rosyjską.

Finał negocjacji polsko-rosyjskich w sprawie nowego kontraktu gazowego wciąż się odwleka. Najpierw Rosjanie postawili nam nowe warunki. Teraz Polska odgryza się, ujawniając, że rozmawia z innymi partnerami. Według wicepremiera Pawlaka chodzi o kluczowe europejskie firmy gazowe, które z powodu kryzysu mają obecnie nadwyżki tego surowca. – Na ten temat PGNiG rozmawia już od dawna z innymi dostawcami. Problemem jest sytuacja, że nawet gdyby ci dostawcy chcieli dostarczać gaz, to nie chcą zadzierać z Gazpromem – mówił wczoraj dziennikarzom wicepremier. Jego wypowiedzi wyraźnie wskazują jednak, że te negocjacje dotyczą kontraktów krótkoterminowych.

Zakwestionowane taryfy

Jeszcze trzy tygodnie temu wydawało się, że negocjacje z Rosjanami są na finiszu. Rada Ministrów przyjęła tajną instrukcję negocjacyjną dla wicepremiera i wydawało się, że zawarcie nowej umowy to kwestia dni. Ale tak się nie stało. Dlaczego? – To pytanie do Rosjan, bo to oni położyli na stole tematy, które nie były wcześniej dyskutowane – tłumaczy zwłokę Pawlak.
O co chodzi w tym sporze? Po pierwsze o zadłużenie Gazpromu wobec EuRoPol Gazu. Od 2006 roku Rosjanie kwestionują taryfy przesyłowe zatwierdzane przez tę spółkę i konsekwentnie płacą niższe sumy za tranzyt gazu przez Polskę do Niemiec. Zaległości wynoszą już 100 mln dol. Teraz przy okazji negocjacji nowego kontraktu próbują zmniejszyć kwotę należności lub nawet umorzyć dług. Strona polska nie chciała, by włączać ten temat do rozmów.
Reklama
>>> Czytaj też: "PGNiG dotuje Gazprom"
Kolejny sporny temat to statut spółki EuRoPol Gaz i doprecyzowanie kompetencji jej rady nadzorczej i zarządu, zwłaszcza w sytuacji konfliktu interesów między akcjonariuszami. Rosjanie chcą jednomyślności. Polska obawia się jednak, że w takim przypadku mogłoby to prowadzić do decyzyjnego pata. Dlatego rozmowy się przeciągają. – Nie tyle jest ważny termin podpisania tego porozumienia, co jego treść. Dlatego dobrze, że nie mamy noża na gardle i możemy przetrzymać zimę – uważa były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff.