Agencja Bloomberg zebrała przewidywania 10 specjalistów, którzy przeciętnie wróżą indeksowi poziom 1223 pkt. na koniec 2010 r. S&P 500 ma osiągnąć 1300 pkt. i 1250 pkt. według prognoz odpowiednio Thomasa Lee z JPMorgan Chase i Davida Kostina z Goldman Sachs, analityków, którzy trafnie przewidzieli odbicie na rynku akcji w USA w tym roku. Nie zgadza się z nimi człowiek, który spodziewał się finansowego kryzysu już w 2006 roku- Nouriel Roubini. Ekonomista uważa, że S&P 500 będzie miał niewielkie zyski albo nawet straci.

Najmniejszy zysk w przyszłym roku- zaledwie jeden proc.- daje S&P 500 w swoich analizach Barry Knapp z Barclays. Obok Lee największy, 17-procentowy, wzrost wartości przewiduje także Brian Belski z Oppenheimer. Przeciętny prognozowany zysk na akcję spółki wchodzącej w skład benchmarku to 73,69 dolara. Zdaniem Binky Chadha z Deutsche Banku motorem wzrostu będą spółki finansowe, ze względu na ich spore niedowartościowanie.

Średnie przewidywania ekonomistów mówią, że PKB Stanów Zjednoczonych ma wzrosnąć w przyszłym roku o 2,6 proc., po 2,5-procentowym tegorocznym spadku. By pokonać recesję, amerykańskie władze wydały już 11 bilionów dolarów. Nawet jeśli optymizm analityków się sprawdzi, Standard & Poor’s 500 nadal będzie potrzebował kolejnych 28 proc. zysku, by osiągnąć rekordowy poziom 1565,15 pkt. z października 2007 roku.

W tym roku słusznie zrobili ci, którzy zaufali analitykom- S&P 500 od początku roku zyskał 22 proc. i jego poziom jest o 64 proc. wyższy niż dołek zanotowany 9 marca tego roku. Był to najniższy wynik indeksu w ciągu ostatnich 12 lat.

Reklama
ikona lupy />
Nowojorscy maklerzy / Bloomberg