Tak zachowuje się Urząd Regulacji Energetyki, który próbuje odzyskać kontrolę nad cenami prądu ustalanymi przez jedną z prywatnych firm. Nieważne, że firma ta po prostu skorzystała z faktu, że poprzedni szef URE uwolnił rynek prądu dla odbiorców indywidualnych. Wprawdzie kolejny szef tej instytucji wycofał się z tej decyzji, ale sąd ostatecznie uznał, że ta rynkowa wolność obowiązuje. Tymczasem regulator próbuje zmusić niesubordynowanych sprzedawców do ponownego podporządkowania się jego woli. Dla klientów byłoby to dobre, bo URE stara się zminimalizować podwyżki. Tyle że metody, jakich używa, mogą się okazać mało pomocne – opóźnią rozwiązanie problemu, jako że konflikt najpewniej znów trafi do sądu.
Jakie jest dobre wyjście? Nie mam pojęcia. Ale na pewno nie jest nim negowanie wydanych już decyzji sądu.
Przedsiębiorca, któremu coś obiecano, musi mieć pewność nie tylko realizacji zobowiązania, ale też stabilności warunków. Zamiast odbierać, co się dało, trzeba było najpierw dobrze przemyśleć, czy warto dawać.