Raport o kredytach hipotecznych był bardzo słaby. Tym razem raport publikowano nie po tygodniu, a po dwóch tygodniach. Okazało się, że tydzień temu (dane publikowane dopiero teraz) indeks po ostatnim spadku 10,7 procent spadł ponownie o 22,8 proc. W ostatnim tygodniu ledwo drgnął rosnąc o 0,5 proc. Indeks
refinansowanie spadł o 1,6 procent Tydzień wcześniej spadł o ponad 30 procent). Średnia cena 30. letniego kredytu wzrosła do 5,18 proc. z 4,92 przed dwoma
tygodniami. To bardzo niepokojące dane, ale dotyczą okresu świątecznego, więc mają małe własności prognostyczne.

Dane z rynku pracy też nie były rewelacyjne. Raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym nie wniósł wiele do obrazu sytuacji, ale był dosyć słaby. Według ADP ubyło 84 tysiące (najmniej od marca 2008) - oczekiwano 73 tysięcy, ale zmniejszenie zatrudnienia w listopadzie zostało obniżone o 24 tysiące. Instytut ISM
opublikował też swój indeks dla sektora usług. I tutaj sytuacja nie była najlepsza. Owszem, indeks wzrósł z 48,7 do 50,1 pkt., czyli gospodarka się rozwija, ale bardzo
wolno. Usługi to ponad 80 procent gospodarki USA. Trzeba pamiętać o tym, że był to indeks grudniowy, czyli dotyczył okresu świątecznego, kiedy to usługi mają okres żniw. Martwić też mogło to, że subindeks zatrudnienia co prawda wzrósł, ale do poziomu 44 pkt. – rynek nadal się zwija i to mimo znacznego wzrostu tymczasowego zatrudnienia w okresie świątecznym. Na dwie godziny przed końcem sesji opublikowany został protokół z ostatniego posiedzenia FOMC. W zasadzie nie było w nim nic nowego, bo nadal twierdzono, że gospodarka będzie się rozwijała bardzo powoli, a inflacja będzie w krótkim okresie niegroźna. Jednak dyskusja na temat tego, co stanie się z cenami w dłuższym okresie była bardzo gorąca i trwała długo po tym jak już przeprowadzono głosowania w sprawie stóp procentowych. Bankierzy są bardzo w tej sprawie podzieleni.

Za to zgodni są w tym, że jeśli gospodarka będzie słabła to przedłużą program skupu różnych aktywów. Rynek akcji znowu nie bardzo wiedział co ma robić. Rosnące ceny surowców (tylko i wyłącznie wynik słabszego dolara) pomagały bykom. Słabe dane makro im szkodziły. Indeksowi DJIA pomagało wpisanie przez Goldman Sachs firmy 3M (amerykańska gospodarka w pigułce) na listę „zdecydowanych zakupów”. Szkodziło trochę to, że deweloper Beazer Homes opublikował słaby raport kwartalny. Indeksy S&P 500 i DJIA trzymały się przez całą sesję blisko wtorkowego zamknięcia, a NASDAQ tracił około pół procent. Po publikacji protokołu z posiedzenia FOMC sytuacja zaczęła się poprawiać (prawdę mówiąc nie wiadomo dlaczego). Nie udało się jednak bykom przekroczyć neutralnego poziomu. W końcu sesji podaż przystąpiła do działania i indeks NASDAQ wrócił pokornie na swoje minus pół procent, a S&P 500 zakończył sesję neutralnie. Była to kolejna sesja bez znaczenia prognostycznego. WIG 20 nieco tracił, ale nie miało to żadnego znaczenia prognostycznego. Zresztą już po trzech kwadransach wrócił do poziomu z wtorku. Najmocniej rósł kurs akcji KGHM – powodem były kolejne, duże wzrosty cen miedzi. Przed południem, po publikacji słabych danych w strefie euro, indeksy zaczęły spadać, ale to też nie był trwały proces. Rynek po prostu wszedł w męczący trend boczny. Na fixingu WIG20 został podciągnięty o kilka punktów, dzięki czemu wzrósł o 0,4 procent i ustanowił nowy roczny rekord. Tym razem obrót był umiarkowany. Duży opór podaży gdzieś się ulotnił, ale uważam, że niedługo znowu się pojawi.