Firmy utrzymują zapasy na niezwykle niskim poziomie i nie spieszą się z ich zwiększaniem, twierdzą prezesi najważniejszych europejskich firm. To kolejny sygnał, że trwałość ożywienia gospodarczego budzi wątpliwości.
Liderzy biznesu z branży dóbr szybkozbywalnych, chemikaliów oraz przemysłu mówią, że nie mają pojęcia, kiedy popyt powróci.
– Zamówienia są składane na siedem dni albo najwyżej dwa tygodnie wcześniej. Poprzednio były to dwa miesiące. Sytuacja jest bardzo niejasna, stąd nie odbudowujemy zapasów – powiedział Feike Sijbesma, prezes DSM, holenderskiej firmy biotechnologicznej.
Od początku kryzysu fluktuacja zapasów miała wielki wpływ na całość aktywności gospodarczej. Począwszy od końca 2008 roku, wiele firm agresywnie redukowało swój poziom zapasów. Koniec procesu czyszczenia magazynów pomaga obecnie kruchemu ożywieniu gospodarczemu.
Reklama
– Przejście od odbicia związanego z odbudową zapasów do bardziej trwałego ożywienia nie będzie łatwe – mówi Elga Bartsch z Morgan Stanley.
Wpływ zapasów na europejskie PKB wyniósł w I półroczu 2009 r. -5,4 pkt proc., zaś odbicie dodało 2,1 pkt do wzrostu w II półroczu, twierdzi Morgan Stanley. Ich wpływ w I kwartale 2010 r. wyniesie prawdopodobnie zaledwie 0,1 pkt proc.
– Nie jestem przekonany, czy odbudowa zapasów jest w pierwszej kolejności sensownym krokiem, ponieważ przyczynia się do zamazania obrazu. To, czego potrzebujemy, to realny wzrost popytu – mówi Gary McGann, prezes Smurfit Kappa, największego europejskiego producenta opakowań tekturowych.
© The Financial Times Limited 2010. All Right Reserved