Końcówka ubiegłego tygodnia dała się inwestorom mocno we znaki. Dwa dni trwała na warszawskiej giełdzie ostra wyprzedaż akcji. Tylko w czwartek i piątek WIG20 stracił aż 7,9 proc. Od najwyższych tegorocznych poziomów, z 20 stycznia, indeks zjechał o niemal 12 proc.

Gorsze nastroje

Czy w poniedziałek karta się odwróci? – Spodziewam się prób odreagowania ostatnich gwałtownych spadków, ale nie będą one zbyt efektowne. Sposób, w jaki zaczęliśmy korektę, nie zapowiada nic dobrego. Inwestorom może nie wystarczyć siły, aby ewentualne zwyżki utrzymać nawet do końca poniedziałkowej sesji – mówi Sławomir Koźlarek z DM BZ WBK.
Według niego większość inwestorów pogodziła się raczej z perspektywą głębszej i dłuższej korekty technicznej. – Co gorsza, wygląda na to, że globalny kapitał spekulacyjny także zdecydował się na grę na spadki, a w takim przypadku trend będzie starannie pielęgnowany – dodaje Sławomir Koźlarek.
Reklama
Piątkową sesję WIG20 zakończył spadkiem o 3,95 proc. do 2195,65 pkt, tuż nad wsparciem, które znajduje się na poziomie 2194 pkt. Notowaniom nie pomogły wieści z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, gdzie bezrobocie w styczniu spadło do 9,7 proc. z 10 proc. w grudniu. Cieniem na tych danych kładły się jednak gorsze od oczekiwań informacje o liczbie miejsc pracy poza rolnictwem, która spadła o 20 tys. Tymczasem rynek oczekiwał wzrostu o 15 tys.
Na giełdach wciąż widać obawy o stan finansów południowych krajów strefy euro. Po kłopotach Grecji inwestorzy boją się, że z pokryciem deficytów budżetowych nie poradzą sobie Hiszpania i Portugalia. Giełdy tych krajów od początku roku należą do najsłabszych rynków akcji w Europie. – Rynki ogarnął strach. Problemy Europy Południowej, dla których nie ma prostego rozwiązania, mocno uderzają w giełdy – mówi Leon Cornelissen, strateg inwestycyjny Robeco Asset Management.

Lepiej sprzedać?

Krzysztof Pado, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego, twierdzi, że jeśli WIG20 przebije wsparcie na 2194 pkt, kolejnym będą okolice 2150 pkt. W przypadku dalszych zniżek wsparciem będzie 2050 pkt, czyli szczyt notowań WIG20 z czerwca 2009 r. – Wskaźniki pokazują duże wyprzedanie na rynku, co może spowodować, że w krótkim terminie, jednego, dwóch tygodni, dojdzie do odreagowania ostatnich spadków. W średnim horyzoncie, czyli kilku miesięcy, na rynek niekorzystnie wpływa wyjście WIG20 dołem z kanału wzrostowego, który tworzył się na giełdzie od sierpnia. Inwestorzy, którzy wiosną ubiegłego roku kupili tanio akcje, powinni rozważyć wyjście z rynku po stosunkowo wysokich cenach – mówi analityk BDM.

Dno w II połowie roku

Według Przemysława Smolińskiego, analityka technicznego z DM PKO BP, 2050 pkt wyznacza minimalny zasięg spadków indeksu WIG20 w ciągu najbliższych kilku miesięcy. – Nawet korekcyjne odbicie, do którego może dojść w lutym, nie zmienia na razie scenariusza spadkowego. Spodziewam się, że zniżki wrócą na rynek i utrzymają się do przełomu III i IV kwartału. W takim terminie indeks może zejść w optymistyczniej wersji w okolice 2050 pkt, a bardziej realistyczny wydaje się spadek nawet do 1750 pkt – mówi analityk PKO BP.
Szacuje, że dno notowań WIG20 osiągnie dopiero w II połowie roku, ale już w jego końcówce na giełdę powinien wrócić trend wzrostowy. Sygnałem, że sytuacja na GPW może trwale się poprawić, będzie powrót WIG20 ponad 2400 pkt.
OPINIA
Marek Pokrywka
dyrektor wydziału operacyjnego DM BOŚ
Sytuacja Grecji oraz większe obawy o finanse Portugalii czy Hiszpanii, uświadomiły inwestorom, że problem zadłużenia dotyczy również krajów ze strefy euro. Uważam, że to nie jest dobry moment na kupowanie przecenionych akcji. Szczególnie unikałbym zaangażowania w sektor bankowy, przynajmniej dopóki nie wyjaśnią się kwestie związane z finansami publicznymi wspomnianych państw, ponieważ ich zadłużenie przekłada się na bilanse instytucji finansowych, w postaci różnego rodzaju papierów.
Trwająca od lutego ubiegłego roku hossa na rynkach akcji związana była z wdrożeniem przez rządy i banki centralne programów pomocowych, których skutkiem był napływ dużych ilości gotówki na rynki kapitałowe. Dopóki nie zostanie usuniętych większość przyczyn, które doprowadziły do światowego kryzysu finansowego, na rynkach będą pojawiały się groźne turbulencje. Do trwałej poprawy koniunktury na giełdach niezbędne jest przekonanie o dobrych perspektywach rozwoju światowej gospodarki, których na razie nie widać. Spadek WIG20 poniżej 2000 pkt w najbliższych tygodniach jest bardzo prawdopodobny.
OPINIA
Przemysław Kwiecień
główny analityk DM X-Trade Brokers
W trakcie piątkowej sesji niektóre amerykańskie indeksy traciły nawet w okolicach 2 proc. Ostatecznie zamknęły dzień na minimalnych plusach. Odbicie notowań w ostatniej fazie handlu potwierdza, że przy tych poziomach jest duża grupa graczy, dla których przecena jest na tyle atrakcyjna, aby powiększać zaangażowanie w akcje.
Jeśli nic niepokojącego nie wydarzy się dziś w Azji, mamy w Warszawie szansę na niewielkie wzrosty. Moim zdaniem w tej chwili nie ma podstaw do zmiany nastrojów na rynku na dłuższy czas, a to, co dzieje się na giełdach, to korekta. Informacje, które docierają ze światowych gospodarek, częściej zaskakują na plus niż na minus. Zmiana mogłaby nastąpić, gdyby pojawiły się czynniki sugerujące, że proces poprawy globalnej koniunktury zostanie zatrzymany lub nawet odwrócony, ale to mało prawdopodobne. Akcje oczywiście przez niemal rok mocno podrożały, ale nie są to jeszcze poziomy tak wysokie, aby sugerować jakieś istotne przewartościowanie. Zwłaszcza teraz, po spadkach. Nawet jeśli jeszcze przez kilka dni będą dominować sprzedający, siła ruchu spadkowego powinna zacząć się wyczerpywać.
ikona lupy />
Przemysław Kwiecień / DGP
ikona lupy />
Marek Pokrywka / DGP
ikona lupy />
WIG20 tuż nad kluczowymi wsparciami / DGP