W większości banków kredyty walutowe są denominowane w walucie. W sytuacji gdy złoty zyskuje na wartości, możemy otrzymać na kupno mieszkania nawet o kilkanaście tys. zł mniej niż potrzebujemy.

Ryzyko walutowe towarzyszące kredytom walutowym jest odczuwalne nie tylko w momencie spłaty kredytu, ale też gdy staramy się o pożyczkę w euro, frankach lub dolarach. Klient zawsze dostaje złotówki, jednak zapisy w umowach poszczególnych banków decydują o tym, według jakiego kursu następuje przeliczenie i jaka jest ostateczna kwota kredytu.

Dwa rodzaje kredytów

Na naszym rynku zwyczajowo są dwa rodzaje kredytów walutowych. W przypadku indeksowanych, w umowie określona jest tylko przybliżona kwota pożyczki w walucie lub kwota w złotych (np. kredyt na 400 tys. zł, indeksowany kursem walutowym). Więcej problemów może się pojawić przy kredytach denominowanych. Kwota określana jest wówczas w walucie i otrzymujemy jej równowartość w polskich złotych po kursie w dniu wypłaty. Dlatego nawet w ciągu tygodnia, od podpisania umowy kredytowej do przelania pieniędzy na konto wskazane przez kredytobiorcę, wartość kredytu może się zmniejszyć nawet kilkanaście tys. zł. – W przypadku kredytów denominowanych w walucie, w okresie umacniania kursu złotego, klient może nie otrzymać potrzebnej mu kwoty w złotych – mówi Katarzyna Siwek z Home Broker.

Według niej taka sytuacja może nas spotkać w PKO BP, BZ WBK, Nordei, BOŚ, Deutsche Banku PBC i Raiffeisen Banku. Jeśli umowa kredytowa podpisana była np. 27 stycznia, a bank przekazał pieniądze 2 lutego, to kredytobiorca może mieć bardzo duże problemy, bo przy spodziewanej kwocie kredytu (410 tys. zł) do zamknięcia transakcji kupna nieruchomości kredytobiorcy może brakować ok. 14 tys. zł.

Reklama

W naszej symulacji dla uproszczenia zastosowaliśmy średni kurs euro. – Uruchomienie kredytu następuje zwykle w okresie tygodnia lub dwóch od spełnienia przez kredytobiorcą wszystkich warunków określonych w umowie. W przypadku gdy bank bierze kurs walutowy z dnia złożenia wniosku kredytowego, trzeba doliczyć dodatkowo nawet kilkanaście tygodni – mówi Katarzyna Siwek.

Czasem potrzebny aneks

Z danych Home Brokera wynika, że w BOŚ-u, Raiffeisen Bank i Nordei, w umowach kredytowych ustalana jest kwota kredytu na podstawie kursów walut z dnia podpisania umowy. W PKO BP i BZ WBK jest to dzień złożenia wniosku. Ten ostatni bank dopuszcza jednak możliwość zmiany kwoty kredytu w przypadku dużych wahań kursu.

Co się jednak dzieje, gdy waluta tanieje i kwota udzielonego kredytu jest mniejsza niż pierwotnie założył kredytobiorca? – Klient albo dopłaca brakujące środki, aby kupić nieruchomość, albo konieczny jest aneks do mowy kredytowej. O ile kredytobiorca nie wykorzystał w pełni swojej zdolności kredytowej – sprawa powinna zostać załatwiona dosyć szybko, np. w ciągu siedmiu dni. Gorzej, jeśli kredytobiorca wykorzystał całą swoją zdolność kredytową. Wówczas bank może nawet nie uruchomić kredytu – mówi Katarzyna Siwek.

Bank nie dołoży pieniędzy

To jednak ostateczność, bo obie strony są zainteresowane udzieleniem pożyczki.

Niestety nie należy natomiast liczyć na to, że w sytuacji, gdy waluta, w której mamy kredyt, zdrożała, bank zwiększy nam kwotę kredytu. Zdolność kredytowa jest liczona w złotych, więc instytucja finansowa nie pożyczy nam więcej, niż jesteśmy w stanie spłacić. Najczęściej w umowach kredytowych jest zapis, że kwota kredytu to np. 100 tys. euro, ale nie więcej niż 400 tys. zł. Taka zasada obowiązuje np. w Nordei i w BOŚ.





ikona lupy />
Bardzo ważne, kiedy bank udziela kredytu / DGP