Dziś jednak ani przez moment rynek nie miał koloru zielonego, a wraz z upływającą sesją spadki pogłębiały się. Zanotowana przecena nie jest wielkim problemem, bo na razie przypomina to tylko realizację zysków, ale żeby taką pozostała byki nie będą mogły pozwolić na zejście poniżej 2450 pkt.

Pod kątem makroekonomicznym dzień należał do Banków Centralnych. Dwa najważniejsze banki Europy podejmowały decyzje w sprawie stóp procentowych i oba nie zaskoczyły. ECB jak i Bank Anglii utrzymały obecne historycznie najniższe oprocentowanie. Dokładnie takich decyzji spodziewał się rynek, więc o żadnym impulsie z tej strony nie mogło być mowy. Na ogół inwestorzy wsłuchują się jeszcze w konferencje prasowe po posiedzeniach szukając tam wskazówek co do dalszej polityki pieniężnej, ale tym razem dominującym tematem nadal była sytuacja Grecji. Prezes ECB ponownie powiedział, że bankructwo tego kraju nie wchodzi w grę i że tamtejszy rząd da sobie radę z problemami budżetowymi. Prezes twierdzi swoje, a rynek robi swoje kolejny raz posyłając rentowność greckiego długu na rekordowe maksima 7,31 proc.

W tej sprawie głos zabrał nawet rzecznik greckiego rządu twierdząc, że takie oprocentowanie jest „barbarzyńskie”. Takie obrażanie się na rynek po tym jak kilkanaście lat korzystało się z jego przychylności w tanim finansowaniu brzmi trochę groteskowo, ale to tylko nieśmiałe próby odgonienia ogólnoświatowych spekulantów, którzy cały czas starają się wykorzystać słabość Grecji.

Bykom nie mogły pomóc też dane z USA. Wyraźnie wzrosła tam tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, która sięgnęła 460 tys. Ten najwyższy od miesiąca odczyt będący jednocześnie istotnie wyższy od prognoz przypisano ostatnim świętom, co raczej trudno uznać za wiarygodne tłumaczenie zwłaszcza, że wzrosła też czterotygodniowa średnia tych danych. Reakcję na te dane widać było jednak tylko na rynku walutowym, gdzie euro opuściło dzienne minima i minimalnie się wzmocniło. Nadal kurs EUR/USD jest pod silną presją podaży i dopiero powrót powyżej 1,35 może zakończyć czterotygodniowy trend osłabienia wspólnej waluty.

Reklama

Spadki dotknęły dziś wszystkie największe europejskie parkiety, a środkowa Europa wraz z Grecją należały do najgorszych w dziennym zestawieniu. Największą zasługę miały w tym banki, które niedawno były liderami wzrostów, a dziś przodowały w spadkach. Popyt powinien szybko zanegować takie negatywne wrażenie, bo spadek 2-3 proc. może poważnie osłabić morale kupujących.