W polityce zawirowania. W gospodarce panuje niepewność. Indeksy giełdowe skaczą raz w górę, raz w dół, a DM BOŚ organizuje szkolenia dla inwestorów.

Michał Wojciechowski: Gdy zwiększa się ryzyko na giełdzie tym bardziej wzrasta potrzeba szkolenia inwestorów, żeby poradzili sobie w trudnych czasach. Podczas hossy inwestowanie jest łatwiejsze. Rynek rośnie i często jest tak, że niezależnie jakie akcje kupimy to i tak zarabiamy. Wśród inwestorów rośnie pewność siebie i nadmierny optymizm. Otrzeźwienie przychodzi dopiero gdy przychodzi bessa oraz większa zmienność. Widzimy, że w okresie dekoniunktury ludzie traktują szkolenia z większą pokorą. Chcą się dowiedzieć, co zrobili źle, dlaczego im się nie udało. Dopiero wtedy zaczynają rozumieć i doceniać ryzyko i to, że giełdę warto traktować jak każdy inny biznes czyli mieć opracowany plan działania. Również tzw. plan awaryjny, tak żeby nie dać się zaskoczyć przez bessę i pozwolić, żeby emocje decydowały o naszych decyzjach.

Z tego co wiem, to w tym roku omawiane są zasady inwestowania w kontrakty terminowe na waluty i certyfikaty, m.in. na towary, zagraniczne indeksy akcji. Słuchacze poznają też zasady oszczędzania w ramach indywidualnych kont emerytalnych.

Idziemy w dwóch kierunkach. Z jednej strony pokazujemy inwestorom, że warszawska giełda to nie tylko akcje, ale również instrumenty pochodne. Nasze Biuro jest mocne w tej dziedzinie i staramy się jak najwięcej osób zainteresować takimi instrumentami, z których korzysta mało inwestorów, jak chociażby kontrakty walutowe. Trafiamy więc nie tylko do osób, które dopiero zaczynają, ale i do bardziej zaawansowanych graczy. Pokazujemy im, że oprócz akcji na warszawskiej giełdzie mogą zainwestować w kontrakty walutowe, certyfikaty na złoto czy ropę. Jak się okazało na podstawie naszych sond, niewielu inwestorów wie, że nasza giełda oferuje takie instrumenty. A jak wiadomo warto interesować się biznesami w których nie ma tłoku, bo może to nam pozwolić wykorzystać nadarzające się okazje. Ryzyko jest większe ale i możliwości wyższych zwrotów rosną.

Reklama

Drugim kierunkiem w naszych działaniach jest poszerzanie grupy inwestorów w Polsce. Obecnie szacujemy, że aktywnie inwestuje ok. 200 tys. osób. Jak na 38 milionowy kraj to naprawdę niewiele. Uważamy zatem, że lepszym rozwiązaniem jest przeznaczenie większych środków na edukację niż np. na reklamy mające na celu wyrywanie sobie inwestorów przez biura maklerskie. Na szczęście nasz punkt widzenia podziela coraz więcej biur na rynku, dzięki czemu mam nadzieję, że poziom wiedzy o giełdzie i inwestycjach wzrasta.

Wśród inwestorów występuje coraz większa świadomość potrzeby dywersyfikacji portfela. Proponujecie m.in. grę na zagraniczne indeksy giełdowe.

Dywersyfikacja to takie magiczne słowo, które można znaleźć w wielu podręcznikach dot. finansów. My staramy się pokazywać praktykę, co daje inwestowanie w nieskorelowane instrumenty, jak wybrać takie aktywa, ile ich powinno się mieć w portfelu, żeby obniżyć ryzyko.

Na warszawskiej giełdzie można np. zainwestować w zagraniczne indeksy giełdowe poprzez notowane certyfikaty. O nich będziemy mówić właśnie na szkoleniach, z których w 2009 r. skorzystało ok. 2 tys. osób. Będziemy tłumaczyć, że można wykorzystywać kilka rynków jednocześnie albo szukać takiego rynku, który nam w danym momencie najbardziej odpowiada. Poszukiwacze silnych trendów wiedzą, że gros czasu na giełdzie to oczekiwanie na znaczący ruch. Jeśli mamy do wyboru kilkanaście rynków, zwiększamy szansę zauważenia takiego ruchu, znalezienia rynku który rozumiemy.

Emitenci certyfikatów notowanych na giełdzie koncentrują się głównie na rynkach Europy Wschodniej oraz krajach rozwijających się takich jak Turcja czy Kazachstan. Brakuje niestety instrumentów z rynku chińskiego ale i tak paleta produktów jest bardzo szeroka.

Cykl szkoleń obejmuje nie tylko w Warszawę, ale i inne miasta Polski – dlaczego?

Szkoleń na pewno jest tam zdecydowanie mniej niż w Warszawie. Wiele firm koncentruje się wyłącznie na stolicy. Dlatego chęć uczestniczenia w szkoleniach jest o wiele większa niż w Warszawie. Interesuje nas nie tylko zachód Polski, ale również staramy się nie zaniedbywać Białegostoku czy Lublina. Odpowiadamy na inicjatywy np. Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, które organizuje targi, dni otwarte czy konferencje dla inwestorów ale również studenckich kół naukowych. Nie do przecenienia jest również rola Fundacji Edukacji Rynku Kapitałowego, której zaangażowanie w edukacje inwestorów jest ogromne. Liczba szkoleń, które FERK organizuje wraz z giełdą i biurami maklerskimi jest w tym roku chyba rekordowa, a biorąc pod uwagę wysoką frekwencje na tych szkoleniach można śmiało powiedzieć, że fundacja świetnie spełnia swoje zadania statutowe.

Przeprowadzacie również szkolenie z wykorzystania Indywidualnych Kont Emerytalnych (IKE) prowadzonych przez domy maklerskie.

Wprowadziliśmy je do oferty pod koniec zeszłego roku. Uważamy, że nawet wśród aktywnych inwestorów istnieje niska świadomość, co można zrobić na IKE. Rachunek maklerski IKE umożliwia im aktywne inwestowanie odłożonych pieniędzy zgodnie z zasadami obowiązującymi na „normalnym" rachunku. Można kupować akcje, obligacje, certyfikaty i inne instrumenty notowane na giełdzie (oprócz derywatów). Dzięki wykorzystaniu rachunku IKE, inwestor może uniknąć albo przynajmniej odroczyć tzw. podatek Belki. To oznacza zyski o 19 proc. wyższe niż w przypadku zwykłego rachunku. Badania na rynku amerykańskim wskazują, że w dłuższym terminie stopa zwrotu z akcji jest wyższa niż z lokaty bankowej czy obligacji. Choć oczywiście wiąże się to również z większym ryzykiem.

O tym m.in. będziemy mówili na szkoleniu poświęconym IKE, żeby zwiększyć świadomość inwestorów. W ciągu 3 miesięcy otworzyliśmy ponad 400 takich rachunków, ale z rozmów z nawet aktywnymi inwestorami wynika, że mogłoby ich być kilkukrotnie więcej. Niestety wśród wielu naszych rodaków pokutują mity dot. IKE, że „Państwo zabierze te środki”, że „koszty związane z IKE są bardzo wysokie”, że „są to pieniądze zamrożone aż do emerytury” itp. Będziemy pokazywać, że to nieprawda, że w obliczu zmian w systemie emerytalnym warto liczyć na siebie i wykorzystywać rozwiązania, które są na rynku.

W trakcie szkolenia dotyczącego IKE przedstawiciel giełdy będzie mówił o nowym produkcie – ETF na WIG20. Co to jest?

Jest to instrument odwzorowujący zachowanie się indeksu WIG20. Mówiąc prościej kupno ETF przypomina zakup akcji 20 największych spółek notowanych na naszej giełdzie. Może więc być to ciekawa propozycja dla posiadaczy rachunków IKE. Inwestor nie wiedząc jakie akcje kupić może zdecydować się na kupno „portfela” największych spółek, bez konieczności „oglądania” każdej z nich z osobna. Biorąc pod uwagę, fakt niskich kosztów obsługi, łatwość sprzedaży, dostępność, możliwość zabezpieczania kontraktem na WIG20, ETF będzie ciekawą alternatywą dla funduszy. Na rynkach zachodnich ETF-y zyskują błyskawicznie na popularności bo mają lepsze wyniki niż fundusze inwestycyjne. Nic dziwnego, że przyciągają coraz więcej kapitału. W Polsce może być podobnie.