Pomimo istnienia w USA rygorystycznych przepisów w dziedzinie ochrony konsumentów, a także skomplikowanych regulacji dotyczących dopuszczania do obrotu artykułów rolno-spożywczych, udział towarów pochodzących z importu jest tam bardzo wysoki. Wartość amerykańskiego importu w kryzysowym 2009 r. przekroczyła 2 bln dol.

Słabo się staramy

– Polska postrzegana jest na tutejszym rynku jako interesujący, choć ciągle mało znany partner – mówi radca Zbigniew Kubacki, kierownik Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Waszyngtonie.
Jego zdaniem większość polskich towarów sprzedawana jest na rynku amerykańskim anonimowo, w niższym bądź średnim segmencie cenowym, dlatego promocja i marketing powinny odgrywać zasadniczą rolę w rozwoju eksportu do USA. Niestety, od lat nakłady na jego promocję ze strony polskich przedsiębiorstw są relatywnie nieduże, biorąc pod uwagę skalę rynku oraz możliwości zbytu.
Reklama
– Polskie firmy są na ogół mało aktywne, rzadko uczestniczą w imprezach targowo-wystawienniczych, organizowanych na terenie USA, oraz sporadycznie biorą udział w misjach gospodarczych. Często odbiorcami polskich towarów są wyłącznie firmy polonijne, których możliwości handlowe przeważnie są ograniczone. A bez aktywnego działania nie jest możliwe poszerzenie bazy odbiorców – mówi Zbigniew Kubacki.
O tym, że kreowanie własnej marki, mimo konieczności poniesienia znacznych kosztów na reklamę i marketing, opłaca się, świadczy rosnąca sprzedaż w USA polskich wódek zaliczanych do najdroższego (tzw. premium) segmentu rynku. Dotyczy to takich marek, jak Chopin i Belvedere, które klasyfikowane są wśród najlepszych w swojej klasie.
Na rynku amerykańskim rozpoznawalne, a przez to sprzedawane w wyższym i droższym segmencie rynku, są również szkło i kryształy z Krosna, ceramika z Bolesławca czy szynka Krakus.

Grunt to pomysł

Oryginalny sposób wejścia na rynek amerykański i zbudowania na nim własnej marki zaprezentowała firma Inglot działająca w branży kosmetycznej. – W 2009 roku otworzyliśmy w Nowym Jorku, w jednym z najsłynniejszych miejsc, na Times Square, na rogu Broadway i 48. Ulicy, własny sklep, w którym oferujemy nasze kosmetyki. Niedługo otwieramy studio dla profesjonalistów i ludzi z branż kosmetycznej i mody w Chelsea Market Building. Będzie ono sąsiadowało z tak znanymi markami, jak: Google, Chanel One, Oxygen czy Food Network. Kontrakt na wynajęcie pomieszczenia zawarliśmy na siedem i pół roku – mówi właściciel przemyskiego producenta kosmetyków kolorowych Wojciech Inglot.
Jego firma działa w nietypowej i wyjątkowo drapieżnej branży. W dodatku w swojej strategii przyjęła ona zasadę, że nie wchodzi do hurtu, tylko sprzedaje poprzez sieć własnych sklepów. Placówki takie działają już – poza Polską – w wielu krajach europejskich, Kanadzie, Australii i na Bliskim Wschodzie. Obecnie na końcowym etapie przygotowań są prace nad otwarciem kilku następnych sklepów w Stanach Zjednoczonych.
Niezależnie od specyfiki branży spółka wchodząca na rynek amerykański musi mieć na względzie kilka podstawowych kwestii, będących niejako warunkiem koniecznym, choć na pewno niewystarczającym, do odniesienia sukcesu. Wszystkie je trzeba dobrze „spiąć”, zapewnić sobie najlepszą obsługę prawną, księgową, zatrudnić bardzo dobrych pracowników, no i ponieść olbrzymie koszty. – Żeby otworzyć jeden sklep, musieliśmy wydać bardzo dużo pieniędzy, zapewnić odpowiednie znakowanie towarów, wykupić wielomilionowe ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej itp. Konieczne było poświęcenie mnóstwa czasu, energii i pieniędzy. Innymi słowy, do pilnowania mrówki trzeba było zmobilizować całą armię – mówi Wojciech Inglot.
Najważniejszy jednak – zdaniem właściciela przemyskiej firmy – jest dobry pomysł oraz lokalizacja całego przedsięwzięcia. Jeśli koncept jest właściwy, wówczas odpada wiele problemów wiążących się z jego realizacją. Tym bardziej że Polska ma w USA dobre notowania. – Spotykały tam nas miłe rzeczy, wiele serdeczności, sympatii – dodaje Wojciech Inglot.

Wysokie wymogi

Stany Zjednoczone są krajem stosunkowo liberalnym, jeśli chodzi o dostęp do rynku. Jednak istniejące tam wymogi, np. przepisy sanitarne, standaryzacyjne czy związane z ochroną konsumenta są bardzo rygorystyczne i powodują konieczność zapoznania się z nimi przed rozpoczęciem eksportu.
Dodatkowo trzeba pamiętać, że Stany Zjednoczone są krajem o bardzo zróżnicowanym systemie prawnym, gdzie każdy stan ma odrębne regulacje gospodarcze, dlatego też WPHI sugeruje, żeby przed rozpoczęciem działalności skorzystać z usług amerykańskich firm prawniczych. Korzystanie z porad prawnych jest w USA praktyką powszechnie stosowaną, także w celu zbadania wiarygodności nowego partnera biznesowego.

Skutki globalizacji

Poziom polskiego eksportu do USA zależy nie tylko od aktywności naszych firm, ale także od czynników obiektywnych, takich jak chociażby stan koniunktury. Kryzys finansowy i gospodarczy, który rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych w 2008 roku, już w roku następnym doprowadził do głębokiego spadku naszego eksportu do tego kraju. Według wstępnych szacunków WPHI, jego wartość zmniejszyła się w 2009 roku o ok. 25 proc., a tendencja ta dotyczyła praktycznie wszystkich grup towarowych. Spadek najbardziej odczuli eksporterzy silników samolotowych, urządzeń energetycznych, części samochodowych, wyrobów przemysłu elektromaszynowego oraz maszyn budowlanych i drogowych.
Warto jednak podkreślić, że w dłuższym okresie nastąpiły korzystne zmiany jakościowe w polskim eksporcie do Stanów Zjednoczonych. Zwiększył się w nim udział towarów wysoko przetworzonych, będący wynikiem bezpośrednich inwestycji zagranicznych, zarówno firm amerykańskich, jak i międzynarodowych w naszym kraju. Można tu wymienić działalność takich koncernów jak IKEA (meble), General Motors, Delhi, Goodyear (komponenty i części samochodowe), Pratt and Whitney, Boeing (silniki lotnicze), Sikorsky (helikoptery i części zamienne), Gillete (nożyki do golenia), Dell (komputery, oprogramowanie). Obroty te stanowią składowy element realizacji strategii globalnej korporacji, w ramach której poszczególne rynki krajowe wykorzystywane są dla optymalizacji efektywności ich działania w skali międzynarodowej, a tym samym nie są poddawane w tak dużym stopniu jak inne wyroby wahaniom koniunkturalnym rynku.

Gdzie szukać szans

Z analiz WPHI wynika, że najlepsze perspektywy zwiększenia eksportu towarów z Polski rysują się przed producentami z bardzo wielu branż. Dotyczy to takich wyrobów, jak: armatura przemysłowa i domowa, łożyska toczne, maszyny drogowe i budowlane, wały napędowe, maszyny i urządzenia elektryczne (kable i przewody, głośniki, żarówki, świetlówki i reflektory), elektryczna aparatura rozdzielcza, komponenty i części samochodowe, sprzęt lotniczy, przyrządy, instrumenty i aparatura kontrolno-pomiarowa.
Druga duża grupa to produkty pochodzenia zwierzęcego i roślinnego, w tym mięso i przetwory, sery i twarogi, produkty pochodzenia roślinnego, w tym przetwory warzywne i owocowe, soki warzywne i owocowe, gotowe produkty spożywcze (kiełbasy i wędliny, konserwy mięsne i rybne) oraz napoje alkoholowe.
Specjaliści wymieniają też jako perspektywiczne takie towary, jak: nawozy mineralne, tworzywa sztuczne (opakowania, artykuły gospodarstwa domowego, artykuły budowlane), meble, pościel, artykuły świąteczne i karnawałowe, odzież (głównie markowa), artykuły wyposażenia mieszkań.
ikona lupy />
Kosmetyczną firmę Inglot z Przemyśla wiele wysiłku kosztowało otwarcie sklepu w centrum Nowego Jorku Fot. Arch. Inglot / DGP
ikona lupy />
Polskie firmy niewiele sprzedają w USA / DGP