W latach 2005 – 2009 zatrudnienie w administracji publicznej wzrosło łącznie o 90 tys. etatów. Jeżeli przyjmiemy, że przeciętny roczny koszt netto zatrudnienia urzędnika wynosi 50 tys. złotych (pensja, uzbrojenie miejsca pracy, szkolenia etc.), co prawdopodobnie jest zaniżonym szacunkiem, to w 2010 roku koszt tego zwiększonego zatrudnienia wyniósł 4,5 miliarda złotych, a w 2011 roku będzie jeszcze większy, zbliżony do 5 miliardów złotych. To jest kwota zbliżona do szacunków dodatkowych dochodów sektora finansów publicznych, które ma przynieść podwyżka stawki VAT o 1 punkt procentowy.
Oczywiście rząd będzie mówił obywatelom, że prowadzi świetną politykę gospodarczą, a konieczność podwyżki podatków wynika ze światowego spowolnienia gospodarczego. Jak pokazują powyższe proste szacunki, które każdy może sobie zweryfikować na podstawie oficjalnych danych GUS-u, podwyżka podatku VAT o jeden punkt procentowy jest w całości potrzebna na sfinansowanie wzrostu kosztów zatrudnienia w administracji publicznej.
Warto to powtórzyć jeszcze raz, żeby odkłamać propagandę rządową, która wprowadza ludzi w błąd. Dodatkowe dochody z podwyżki podatku VAT, która uderzy nas wszystkich po kieszeni, w całości pójdą na pokrycie kosztów zatrudnienia nowych urzędników, zatrudnionych w czasach rządów PO-PiS-u.
Ponad rok temu, podczas rozmowy w jednej z rozgłośni radiowych poproszono mnie o komentarz do wystąpienia ważnego ministra, który mówił, że jego rząd oszczędza, w odróżnieniu od innych rządów w Europie, które bezmyślnie zwiększają wydatki. Więc on, ważny minister, obiecuje Polakom, że nie będzie podwyżki podatków. Wtedy skomentowałem: obiecuję państwu, że rząd mija się z prawdą i że podatki na pewno wzrosną, ponieważ w dramatycznym tempie rosną wydatki budżetowe.
Reklama
Dzisiaj sytuacja się powtarza. Rząd obiecuje Polakom, że podwyżka podatków będzie tymczasowa, na trzy lata. Zapewniam, że rząd ponownie mija się z prawdą, ponieważ podwyżka podatków finansuje trwały wzrost wydatków związanych z zatrudnieniem 90 tysięcy nowych urzędników w ciągu ostatnich pięciu lat, a nie będzie żadnych reform ograniczających wydatki, co zostało jasno i dobitnie powiedziane w zeszłym tygodniu. Zatem podwyżka podatków będzie trwała. Co więcej, proces bezmyślnego zatrudniania tysięcy nowych urzędników trwa nadal, więc podatki będą musiały wzrosnąć jeszcze bardziej. Co zresztą zapowiedziano między wierszami, bo likwidacja ulgi rodzinnej oznacza wzrost efektywnej stawki podatku PIT, nawet jeżeli same stawki podatkowe na razie nie wzrosną.
Rząd PO-PSL funduje nam następujący, zły dla Polski, scenariusz. Najpierw prowadząc złą politykę gospodarczą i zatrudniając bez opamiętania nowych urzędników, doprowadził do radykalnego wzrostu wydatków sektora finansów publicznych, do poziomu najwyższego w historii i zabójczego dla kraju o relatywnie niskim dochodzie narodowym na mieszkańca. Zamiast odwrócić swoje błędy – a przecież mają teraz pełnię władzy, więc mogą wszystko – i ograniczyć wydatki, to teraz sięgają do kieszeni podatników, żeby zapłacili za błędy rządzących.
Skandaliczny jest też sposób podjęcia decyzji o podwyżce VAT o 1 punkt procentowy. Nie odbyła się żadna debata na ten temat, nie przedstawiono publicznie żadnych ekspertyz, po prostu pewnego dnia zebrał się zarząd jedynie słusznej partii i podjął jedynie słuszną decyzję. Platforma ma „Obywatelska” w nazwie, a właśnie podjęła bardzo ważną decyzję, dotyczącą wszystkich obywateli, zupełnie ignorując zasady funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Zachowała się jak Platforma Anty-Obywatelska.
Z przerażeniem obserwuję, jak kiedyś liberalna partia PO przekształca się w populistyczną partię władzy. Zacytuję klasyka: towarzysze, nie idźcie tą drogą!