Słowaccy socjaliści zgodzili się poprzednio na udział w bailoucie Grecji sumą 818 milionów euro. Już samo to podkreśla stopień degeneracji tzw. procesu demokratycznego. Paru palantów uchwyciwszy raz władzę bez żadnych skrupułów obarcza każdą rodzinę w kraju obowiązkiem łożenia na socjał grecki. Każde z 1.66 miliona gospodarstw domowych na Słowacji miało zostać zmuszone do uczestniczenia w tym akcie wymuszenia na sumę prawie €500. To w sytuacji gdy średnia pensja na Słowacji w 2008 była tylko €705 a średnia pensja w Grecji była ponad dwa razy wyższa. Również o ponad dwa razy wyższy jest dochód narodowy per capita Greka niż Słowaka.

Grek przez lata balował żyjąc ponad stan, od czasu do czasu robiąc przerwę na strajkowanie i na oszukiwanie statystyk unijnych. W końcu kraj doszedł do ściany. Winnych oczywiście nie ma. Kryminały stoją puste, bynajmniej nie z powodu strajku personelu. Pozostały jedynie rachunki do zapłacenia. Cała góra rachunków. Ale z jakiej paki płacić ma je Słowak? Albo na tę sprawę ktokolwiek inny niż Grek? Pani Radicova powzięła trafną, odważną decyzję, nie sprzeniewierzając się swoim wyborczym obietnicom tak jak, nie wskazując palcem, jej kolega z północy.

Ciekawe co w swoich najbardziej zuchwałych snach myśleli socjaliści przyjmując to zobowiązanie. Czy bez mistyfikacji z demokracją ktoś z nich rzeczywiście się spodziewał że granda ta kiedykolwiek by przeszła? Że znalazłaby się choć jedna słowacka rodzina z IQ większym niż numer butów która wyrzuciłaby z własnej woli sumę rzędu miesięcznej pensji na wspomaganie socjału gdzieś w Atenach?

Jedyną metodą rabunku był demokratyczny kult szakala. Wmówienie wyznającym go osłom że skoro większość wybiera socjalistów to daje im przez to czek blanko na przyjmowanie w ich imieniu najbardziej absurdalnych zobowiązań. Socjaliści są wszędzie tacy sami. Wychodząc przed szereg polski minister finansów Rostowski też przecież zaoferował udział w ratowaniu Greków. Na szczęście można przypuszczać że był to jedynie blef nie będącej jeszcze w strefie euro Polski. Gdyby jednak EU go przyjęła to gest Rostowskiego obciążyłby przeciętną polską rodzinę sumą dużo większą niż socjaliści słowaccy próbowali to zrobić u siebie.

Reklama

Socjalistyczna kamaryla w Brukseli chodzi teraz po suficie złorzecząc i odgrażając się Słowacji za łamanie tak zwanej euro solidarności. Ilustruje to jak w praktyce działać będzie euro imperium po przyjęciu układu lizbońskiego. Prowincje na gwizdek mają się teraz zrzucać gdy tylko centrala rozkaże. A rozkazać może z byle powodu, jak na przykład obecnie obawiając się że jej umoczone w greckie obligacje banki mogą paść. Socjaliści ratują więc kapitalistów rabując na to konto proletariat całej Europy. Marx by na to nie wpadł.

Dawniej umoczone w toksyczne papiery banki niemieckie ratowane byłyby co najwyżej przez Niemców. Ich sprawa. Francuskie co najwyżej przez Francuzów. Nikt by nie bredził o euro solidatności używając jej za parawanik do wymuszeń danin od reszty. Ale w imperium którego samą racją bytu jest wykonywanie przez prowincje poleceń centrali jest to rzecz normalna. Wkrótce pomruki o łamaniu solidarności przejdą w formalne upomnienia a potem w sankcje. Taka jest konsekwencja scedowania do centrali atrybutów suwerennego państwa. Nie było jeszcze imperium w którym byłoby inaczej i nie po to tworzono euro imperium aby coś tu zmieniać.

Grecja powinna paść ponieważ na to zasługuje. Swoim padnięciem, z hukiem, trzaskiem i kurzem, wyświadczyłaby wielką przysługę milionom naokoło oferując bezcenną lekcję. Banki by zrozumiały że istnieje ryzyko że podatnik może ich kiedyś nie wyratować chroniąc przed plajtą. Że bank, jak każda kompania, to nie tylko jednokierunkowa autostrada do bonusów ale równie dobrze droga do bankructwa. Inwestorzy zrozumieliby że dług państwowy też nie jest bez ryzyka i że się można na nim zdrowo przejechać tak jak na każdym innym. Rządy zrozumiałyby że zadłużanie się nie jest rodzajem ATM-u bez limitu wypłat. A Grecy, a za nimi reszta kontynentu, zrozumieliby do czego prowadzi socjał i rządy związkokracji.

Należy się obawiać że bez tego głośnego, widocznego dla wszystkich kolapsu Grecji nikt z problemów krajów PIIGS żadnych wniosków nie wyciągnie. Wręcz przeciwnie, każdy dalszy bailout i każdy pakiet pomocowy zamiecie jedynie problemy pod dywan. Każdy głębiej ugodzi w podstawy wolnego rynku. Każdy bardziej zdemoralizuje rządy i społeczeństwa. A każdy bailout bogatszych przez uboższych zdemoralizuje je natomiast absolutnie.