Modernizacja bloków energetycznych to najważniejsze wyzwanie stojące przed polską energetyką - uważa szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. "Używanie przestarzałych urządzeń prowadzi do marnowania polskiego węgla i dużej emisji dwutlenku węgla" - powiedział.

Szef PE uczestniczył w piątek w Katowicach w konferencji poświęconej zmianom klimatycznym i potrzebie zmian w technologii XXI wieku. Przedstawiciele świata nauki, biznesu i związkowcy zastanawiali się, jak sprostać wyzwaniu związanemu z zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego i dostępu do energii.

"Mamy bardzo przestarzałe urządzenia energetyczne, bloki energetyczne. Musimy wymienić 50 proc. bloków energetycznych; mają one sprawność 32-35 proc., a nie 45-50, a nawet więcej. W ten sposób marnujemy polski węgiel (...), powodujemy także, że emisje CO2 są duże" - powiedział dziennikarzom przed konferencją Buzek. Zaznaczył, że nad przebudową polskiej energetyki trzeba się zastanowić niezależnie od tego, jaki będzie pakiet klimatyczny i związane z tym ograniczenia.

Buzek, który od lat promuje czyste technologie węglowe, nie obawia się, że węgiel przestanie być istotnym źródłem energii. Zaznaczył, że nie che przesądzać, jaka będzie europejska energetyka w przyszłości. Jego zdaniem znajdzie się w niej także miejsce dla technologii węglowych. "Węgiel będzie potrzebny UE; na pewno będzie stosowany przez następne dziesięciolecia, trzeba tylko przebudować nasze bloki energetyczne - to jest najważniejsze zadanie" - podkreślił.

Szef PE powiedział, że trzeba naciskać, by powstały podstawy energetyki węglowej opartej na ograniczonych emisjach. Zaznaczył, że już dziś w Polsce wprowadza się takie technologie. Jedna z takich instalacji ma powstać w Bełchatowie, druga w Kędzierzynie-Koźlu. "Jest ważne, żeby polski rząd dofinansował te instalacje i żeby to były instalacje, które będą miały dofinansowanie europejskie, a jest na to szansa" - dodał.

Reklama

Buzek nie obawia się, że czyste technologie węglowe będą zbyt kosztowne. "Węgiel jest łatwo dostępnym źródłem energii, więc nigdy nie przestanie być ważny" - mówił. Przypomniał, że kilka dekad temu nie było oczywiste, że każdy zakład przemysłowy musi mieć specjalną oczyszczalnię, a wszystkie rzeki były zanieczyszczone. "Dzisiaj, po 20 latach nikt nie ma wątpliwości, że to trzeba robić, mimo że koszty są ogromne. Na pewno koszty redukcji emisji CO2 nie będą większe niże koszta budowy dziesiątków tysięcy instalacji oczyszczania ścieków w Polsce" - zaznaczył.

O samych ograniczeniach emisji CO2 Buzek mówił, że to konieczny proces, ale nie można go przeprowadzać zbyt szybko. Zaznaczył, że są pomysły dotyczące wzrostu ograniczeń emisji CO2 z 20 do 30 proc., ale nie sądzi, że mogłyby teraz być wprowadzone w życie. "Dzisiaj nie ma specjalnie chętnych do tego, żeby się wpisać w tak daleko idące ograniczenia emisji CO2 i nie sadzę, żeby UE w tej chwili się na to zdecydowała. Byłby to krok zbyt ryzykowny ze względu na ograniczenia gospodarcze, które się z tym wiążą, ze względu na kryzys, który nam towarzyszy" - powiedział.

Prof. Janusz Janeczek z Uniwersytetu Śląskiego powiedział, że roczna emisja CO2 do atmosfery na skutek działalności człowieka to 29 mld ton, podczas gdy wulkany są źródłem emisji ok. 380 mln ton. Mimo że dla atmosfery to znikome ilości, to nawet niewielki wzrost stężenia gazów cieplarnianych powoduje wzrost temperatury powierzchni ziemi.