Prawie 5 procentowy spadek tego waloru wpływał na obniżenie lotów całego WIG20, ale ta strata była tak minimalna, że popyt powoli starał się wrócić do poziomu neutralnego. Kiedy już mu się to udało zupełnie bez powodu uruchomiła się lawina sprzedaży i indeks momentalnie pikował schodząc na wtorkowe minima.

Nie da się wskazać przyczyn takiego spadku w danych marko. Te dziś zdecydowanie wspierały kupujących. Niemiecka produkcja przemysłowa sierpniu wzrosła o 1,7 proc., a w ujęciu rocznym aż o 10,7 proc. Obydwa wyniki były wyraźnie powyżej prognoz, ale po publikacji wszystkie europejskie parkiety przyjęły to z dużym spokojem. Po tych danych największego znaczenia nabrały komunikaty banków centralnych. Pewne było, że ani bank centralny Anglii ani ECB nie zmienią poziomu stóp procentowych, ale interesujące były ewentualne komentarze do trwającej wojny walutowej w której każdy kraj próbuje osłabić własną walutę kosztem innych.

Prezes ECB nawiązał do tego mówiąc, że kursy walutowe powinny odzwierciedlać siłę fundamentów, a dolar oraz juan powinny być silniejsze niż obecnie. Giełdy odebrały tą informację bez reakcji, ale kurs euro szybko tracił. Moim zdaniem tak nagłe umocnienie dolara było tylko i wyłącznie zasługą wspomnianych słów, a nie publikowanym w tym samym momencie kosmetycznym spadkiem tygodniowej ilości nowych zasiłków dla bezrobotnych w USA. Rynek pracy będzie miał swoje pięć minut jutro i gracze przygotowują się na słabe wieści, więc nie ma co oczekiwać, że już dziś próbowali dyskontować piątkowe raporty.

Po całym dniu względnego spokoju ostatnia godzina przypomniała inwestorom w jak dynamicznym środowisku nadal się znajdujemy. Po wyjściu na plusy i jednocześnie dzienne maksima bez żadnego konkretnego sygnału nasz parkiet stracił 1,4 proc., a w spadek zaangażowany był poważny kapitał, ponieważ obroty osiągnęły 2,5 mld złotych. Podobna sytuacja nie miała miejsca nigdzie więcej w Europie ani w Stanach, więc uznając że wszędzie atmosfera i nastroje są dobre można interpretować że wygenerowany spadek tworzy okazję do zakupów przed silniejszym wybiciem. Jednak taki scenariusz chwilowego wypadku przy pracy będzie obowiązywał tylko do momentu kiedy WIG20 nie powróci poniżej poniedziałkowych minimów (2590 pkt.) Tam zapewne znajduje się próg bólu (i bezpieczeństwa) dla graczy uczestniczących w ostatnim biciu rekordów, którego przekroczenie skłoni do ograniczania strat i opuszczenia rynku.

Reklama