Vigo System jest światowym liderem w produkcji niechłodzonych detektorów podczerwieni. Produkty firmy trafiają do najbardziej rozwiniętych gospodarek świata: USA, Japonii, Chin, Korei i Unii Europejskiej. Od lat znajduje się w dziesiątce najbardziej innowacyjnych polskich przedsiębiorstw i zdobywa międzynarodowe nagrody, ale jest pod tym względem wyjątkiem. Z danych GUS i Ministerstwa Gospodarki wynika, że zaledwie 3 proc. przedsiębiorstw w Polsce prowadzi jakiekolwiek badania służące innowacyjności, w tym mniej niż 0,1 proc. takie, które można uznać za oryginalne, prowadzące do powstawania zupełnie nowych produktów czy rozwiązań technologicznych.
Pozostałe firmy konkurują, sięgając do prostych rezerw: niższych kosztów pracy, tańszych surowców, lepszego rozeznania rynku. Nie chcą podejmować ryzyka innowacyjności. Z kolei duże przedsiębiorstwa, poprzez prywatyzację, przeważnie stały się częścią wielkich ponadnarodowych koncernów. Te zainteresowane są przede wszystkim polskim rynkiem i dostępem do tanich pracowników. Niektóre tworzą nawet w Polsce działy badawcze, jak Motorola, GE czy ABB, ale są one włączone w światowe programy prowadzone przez tych gigantów.

Grają z najlepszymi

Vigo System powstała w 1987 r. Firmę założyło trzech fizyków: prof. Józef Piotrowski, dr Wiesław Galus i dr Mirosław Grudzień. Wszyscy byli wcześniej związani z Wojskową Akademią Techniczną i położonym po sąsiedzku na warszawskim Bemowie Zakładem Doświadczalnym Instytutu Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy. Pod koniec lat 70. działający w WAT pod kierunkiem Piotrowskiego zespół dokonał odkrycia o światowym znaczeniu. Opracował technologię detektorów podczerwieni pracujących w temperaturze otoczenia. Dotąd używane detektory działały w temperaturze poniżej minus 200 st. Celsjusza. Aby ją uzyskać, używano ciekłego azotu. W praktyce oznaczało to, że każde urządzenie musiało mieć ogromne rozmiary i nadawało się do użycia jedynie w warunkach laboratoryjnych. Z początku mało kto wierzył w wartość wynalazku, ale zainteresowanie rosło w miarę prezentacji kolejnych prawidłowo działających aparatów.
Reklama

>>> Czytaj także: Nowoczesne technologie - szansa na większy zysk czy zagrożenie dla portfela?

Niestety lata 80. z powodów politycznych nie sprzyjały wymianie międzynarodowej, a zacofany polski przemysł nie był w stanie wykorzystać wynalazku. Pod koniec dekady przyszła odwilż. W kraju zaczęły powstawać firmy polonijne, znów można było wyjeżdżać na Zachód. Polskim naukowcom udało się zainteresować pomysłem amerykańskiego partnera. W czasie jednej z konferencji naukowych poznali szefa Boston Electronics Corporation. Niewielka wówczas firma działająca w branży elektronicznej podjęła się dystrybucji polskich detektorów za oceanem. Taka szansa mogła się nie powtórzyć. W Warszawie naprędce zorganizowano produkcję. Część urządzeń naukowcy zbudowali własnoręcznie, część odkupili od podupadających polskich fabryk elektronicznych. – Pomógł nam bardzo ówczesny zupełnie nierealny kurs wymiany – mówi współzałożyciel i prezes firmy Mirosław Grudzień. – Za każdego dolara zarobionego w USA dostawaliśmy w Polsce sto kilkadziesiąt złotych. Pieniędzy wystarczyło na zakup niezbędnych urządzeń i zatrudnienie pracowników.
W lata 90. firma weszła już przygotowana do rynkowej konkurencji. Produkty Vigo System zaczęły zdobywać światową renomę. W 1996 r. firmę nagrodzono amerykańską nagrodą The Photonics Spectra Excellence Award za najlepszy produkt wprowadzony na rynek światowy. Otrzymała ją wspólnie z takimi potęgami jak IBM i Philips.

Technologie dla zbrojeniówki

W nowym budynku na terenie starej fabryki kabli w Ożarowie Mazowieckim, pośrodku 700-metrowej hali, znajduje się supersterylne laboratorium, wyposażone w najnowocześniejsze na świecie urządzenia do hodowli półprzewodnikowych heterostruktur – struktur złożonych z dwóch różnych półprzewodników. Kwarcowy reaktor wypełniony jest wodorem o niezwykłej czystości. Do jego wnętrza trafiają koliste płytki o średnicy ok. 5 cm. Każda z nich to precyzyjnie przygotowane, monokrystaliczne podłoże z arsenku galu. W reaktorze powoli, atom po atomie i warstwa po warstwie, rosną na tych podłożach heterostruktury z tellurku kadmowo-rtęciowego – półprzewodnika do wytwarzania detektorów podczerwieni. Po kilku, kilkunastu godzinach, kiedy hodowana warstwa ma 10 mikrometrów grubości, płytka jest gotowa. W sąsiednim laboratorium posłuży do budowy detektorów podczerwieni, z których powstaną ultraczułe analizatory gazów, pirometry, kamery termowizyjne, skanery liniowe, albo głowice do ultraszybkiego zdalnego pomiaru temperatury, stosowane w wojsku, przemyśle, medycynie.
Detektory produkowane przez Vigo System działają w oparciu o prostą fizyczną właściwość: każde ciało, którego temperatura jest wyższa od zera bezwzględnego, emituje promieniowanie. Zostało ono odkryte w 1800 r. przez brytyjskiego fizyka i astronoma niemieckiego pochodzenia Williama Herschela. Detektor odbiera je i zamienia w impuls elektryczny, a na podstawie jego intensywności i częstotliwości można określić temperaturę, a nawet skład chemiczny obiektu. Dziś detektory podczerwieni znajdują wszechstronne zastosowanie. Wojsko używa ich do naprowadzania rakiet, bomb i pocisków, ale także do budowy systemów zabezpieczających np. czołgi czy samoloty przed wrogimi pociskami. W przemyśle używa ich się w pirometrach służących do pomiaru temperatury w trudno dostępnych miejscach lub warunkach. Detektory mają zastosowanie również w budowie kamer termowizyjnych stosowanych niemal we wszystkich dziedzinach życia.

>>> Czytaj też: GreenEvo: od połowy stycznia nabór innowacyjnych eko-technologii

Czujnik Vigo System ma postać niepozornej rurki o grubości małego palca. Kosztuje przeciętnie 1 tys. dolarów. Odbiorcą jednej trzeciej produkcji jest przemysł krajowy, głównie zbrojeniowy. Reszta trafia na eksport. Większość znajduje tradycyjne zastosowanie, ale polskie detektory są tak dokładne, że potrafią wykryć pojedynczą cząsteczkę dowolnego materiału przypadającą na trylion cząsteczek powietrza. Precyzja pomiaru pozwala wykorzystywać je m.in. do produkcji nowego systemu wykrywania ładunków wybuchowych czy przemycanych narkotyków. Jak choćby w maszynach brytyjskiej firmy Cascade Technologies, które będą jak pies obwąchiwać pasażerów oraz bagaże na lotniskach i przejściach granicznych, by wykryć niedozwolone substancje. Skaner ma postać bramki zbliżonej do tych, które dziś funkcjonują w takich miejscach. Zasysa powietrze, a wraz z nim cząsteczki substancji znajdujących się w bagażu, odzieży czy na ciele podróżnego. Trafiają one do detektora, który wysyła sygnał do komputera. Ten zaś za pomocą specjalistycznego oprogramowania wykrywa niedozwolone substancje.

Nie zapominać o badaniach

Z kolei Amerykanie z firmy Daylight Solution chcą zastosować detektory z Vigo System w urządzeniach, które na podstawie wydychanego powietrza będą pomagały w diagnozowaniu chorób, w tym nowotworów. Czujnik polskiej firmy już wkrótce poleci także na Marsa. Został umieszczony w specjalnym analizatorze gazów, który ma zostać użyty do poszukiwania śladów życia na Czerwonej Planecie.

>>> Polecamy: Jak pozyskać środki finansowe na wdrożenie innowacji i transfer technologii w Polce?

Oprócz detektorów Vigo System produkuje kamery termowizyjne. Dzięki nim można nie tylko odnaleźć zaginioną osobę w lesie albo na morzu, lecz także śledzić obecność osób w całkowitej ciemności lub kompletnie zadymionym pomieszczeniu. Termowizja wykorzystywana jest także szeroko w budownictwie i przemyśle. Pozwala zdalnie ocenić stan ocieplenia budynków i odnaleźć miejsca, gdzie występują największe straty ciepła, wykrywać uszkodzenia sieci energetycznych, rurociągów, a nawet kół w jadących z dużą prędkością pociągach. Kamery stosuje się też w medycynie i weterynarii. Służą do oceny stanu zdrowia zwierząt i ludzi, mogą być używane nawet do właściwego dopasowania siodła do konia i jeźdźca.
Vigo System jest jedynym w Polsce producentem kamer nadających się do takich pomiarów. Urządzenia powstające w Warszawie potrafią na odległość mierzyć temperaturę obiektów z dokładnością do 7 setnych stopnia. Gotowa kamera kosztuje od 50 do 90 tys. zł. Jest o blisko 50 proc. tańsza niż podobne urządzenia produkowane na Zachodzie bądź w Japonii. Ponad 90 proc. urządzeń trafia na krajowy rynek. Polscy odbiorcy cenią je nie tylko za stosunkowo niewielką cenę, lecz także oprogramowanie dostarczane razem z kamerą, które na życzenie jest dostosowywane do potrzeb klienta.
Indywidualne podejście i nieustanna modernizacja produktów to jedno za źródeł sukcesu firmy. Vigo System zatrudnia dziś ok. 50 pracowników. Ponad połowa z nich to inżynierowie, kilku doktorów, kilka osób właśnie kończy doktoraty. Jeżdżą na międzynarodowe konferencje, publikują wyniki swoich badań w renomowanych czasopismach. Z kilkunastu milionów złotych rocznych przychodów, rosnących w tempie ok. 10 proc., blisko jedna trzecia jest przeznaczana na badania i rozwój. Samo laboratorium, w którym hoduje się heterostruktury, zbudowane przy współudziale WAT, kosztowało ponad 1 mln dol. – To konieczność – mówi Grudzień. – W przeciwnym razie konkurencja już dawno by nas wyprzedziła.