Pokaźną zwyżkę na środowej sesji zawdzięczaliśmy poprawie nastrojów w Europie i szaleństwie na papierach naszych surowcowych spółek. Tak wysokiego tempa wzrostu ich notowań trudno się spodziewać codziennie. A i Europa daleka jest od rozwiązania problemów.

W środę test w postaci przetargu na portugalskie obligacje wypadł całkiem nieźle. Dziś czeka nas podobny, w przypadku papierów dłużnych Hiszpanii i Włoch. Trudno i tu o rozczarowanie, skoro takie potęgi jak Chiny, Japonia i Europejski Bank Centralny są zdeterminowane, by je kupować. Szczególnie cenne są deklaracje obu azjatyckich państw, zapewniających, że europejskie inwestycje traktują długoterminowo i strategicznie. Z takim wsparciem euro wydaje się być niezagrożone.
Wall Street z braku innych powodów, także wczoraj tryskało optymizmem, ciesząc się z europejskiej euforii. Bo przecież trudno inaczej określić przekraczające 5 proc. wzrosty indeksów w Atenach czy Madrycie. W takiej atmosferze S&P500 z łatwością poradził sobie z budzącym do niedawna respekt poziomem 1280 punktów, rosnąc o 0,9 proc. Dwunastopunktowa zwyżka tego wskaźnika ostatnio nie zdarzała się zbyt często. Poprzednio w Sylwestra ubiegłego roku i piątego stycznia 2011 roku. Problem w tym, że wówczas te bardziej dynamiczne ruchu nie znajdowały kontynuacji na następnych sesjach. Ale może tym razem będzie inaczej. Jakiś powód zawsze się znajdzie. Być może będzie to udana aukcja hiszpańskich obligacji albo zaskakująco niska liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.

Po czterech dniach silnej przeceny i wtorkowym mizernym odreagowaniu, w środę bardziej energicznie w górę poszedł i nasz indeks największych spółek. Jednak w dużej mierze swój sukces zawdzięczał trzem surowcowym koncernom. Ale akcje KGHM nie co dzień będą rosły po 8 proc., Orlenu po 5 proc. czy Lotosu po 4 proc. A zmienników, zdolnych podtrzymać wzrost zbyt wielu nie widać. Sektor finansowy mocą nie grzeszy. Kurs akcji PZU jest bliski osiągnięcia historycznego minimum a walory PKO robią wrażenie jedynie potężnymi obrotami.

Giełdy azjatyckie w większości były dziś na plusie, ale euforii nie było widać. Nikkei wzrósł o 0,7 proc. a Shanghai Composite o 0,2 proc. Chińska giełda już od listopada ubiegłego roku nie ma sił, by ruszyć w górę. To reakcja na zaostrzanie polityki pieniężnej przez tamtejsze władze. Lekko zniżkujące kontrakty na amerykańskie indeksy wskazują na możliwość skorygowania środowej zwyżki na Wall Street.

Reklama