W wtorek inwestorzy na Wall Street mieli pewien kłopot z tym, na co się zdecydować. Po pierwsze, początkowo rozbieżnie zachowywały się główne indeksy. Dow Jones niemal od samego początku notowań nieznacznie zwyżkował. S&P500 z kolei minimalnie szedł w dół, tracąc około 0,2 proc. Na dodatek ten ostatni przez niemal połowę sesji wahał się wokół zamknięcia z ubiegłego piątku, raz znajdując się pod nim, raz nad. Takie zmiany można było obserwować kilkukrotnie. Ostatnie cztery godziny handlu przyniosły już powolną wspinaczkę indeksu i oczywiście kolejny rekord. S&P500 zyskał 0,14 proc. W bardzo kiepskim stylu, a Dow i Nasdaq wzrosły także niezbyt efektownie po 0,4 proc. Choć publikowane we wtorek dane nie były jednoznaczne, to jednak powodów do zmartwień raczej nie było.

Inwestorów w Warszawie martwić więc może słaba forma amerykańskich byków, bo bez ich pomocy wtorkowego rajdu zbyt długo kontynuować się nie da. Ameryka na import optymizmu rodem z Warszawy, Budapesztu i Madrytu raczej się nie zdecyduje, więc musimy liczyć na zewnętrzne wsparcie, a jak już wiele razy mogliśmy się przekonać, bywa ono bardzo kapryśne. Wczoraj też mogliśmy się przekonać, że Polska może liczyć nie tylko na pochwały. Przedstawiciele Międzynarodowego Funduszu Walutowego stwierdzili, że Polska i Węgry mogą być podatne na wstrząsy, a sztuczki księgowe z funduszami emerytalnymi zamiast reform dają powody do obaw.

Ogłoszone już po zakończeniu handlu za oceanem wyniki IBM okazały się zbliżone do oczekiwań analityków. Zysk na akcję wyniósł 4,18 dolara, podczas gdy liczono na 4,08 dolara. Przychody były także minimalnie wyższe niż się spodziewano. Pozytywnie zaskoczyły wyniki Apple, którego zyska na akcję wyniósł 6,43 dolara, wobec spodziewanych 5,39 dolara. Wyraźnie zwiększyły się przychody, a prognozy spółki też wypadły optymistycznie. Solidna porcja danych czeka nas dopiero dziś. Z Goldman Sachs i Wells Fargo w rolach głównych.

W Azji dziś przeważały wzrosty. Nikkei zyskał 0,36 proc., na Tajwanie i w Hong Kongu indeksy poszły w górę po około 1 proc. Shanghai Composite zwyżkował o 1,9 proc. a Shanghai B-Share nawet o 2,2 proc. To reakcja na spekulacje, że grudniowa inflacja w Chinach wyniosła tylko 4,6 proc., wobec 5,1 proc. miesiąc wcześniej. To mogłoby odsunąć groźbę podwyżki stóp procentowych. I to jest wiadomość dobra dla byków.

Reklama