Odrobinę ciszej na rynkach było już w związku z Libią, chociaż ropa drożała, ale nie aż tak jak kilka dni temu. Niezbyt dobre informacje płynęły z Niemczech, gdzie wyższa niż oczekiwano była inflacja, która jest już na poziomie 2,2 proc. Im wyżej będzie ten wskaźnik tym trudniej ECB będzie tłumaczyć, że podwyżki stóp procentowych nie są potrzebne i wzrost cen jest przejściowy. Z resztą bankierzy ECB będą się do tego mogli już odnieść w przyszłym tygodniu, na co powinien zareagować kurs euro. Z USA danych także było niewiele. Zrewidowano wzrost amerykańskiej gospodarki w czwartym kwartale 2010 roku i rewizja wypadła słabo, bo z prognozowanego w zeszłym miesiącu +3,2 proc. wynik obniżył się do 2,8 proc. Mimo, że różnica jest całkiem spora to rynek całkowicie ją zlekceważył, bo uzasadniano ten spadek mniejszymi wydatkami rządowymi. Dobrą informacją był natomiast wzrost nastrojów konsumentów mierzony indeksem Uniwersytetu Michigan, który osiągnął 77,5 pkt. i jest najwyższym poziomem od 3 lat. Co więcej, po raz pierwszy od 6 lat wśród Amerykanów jest więcej optymistów niż pesymistów jeżeli chodzi o perspektywy gospodarki. Skąd tak dobre nastroje? Teoretycznie z poprawy na rynku pracy, gdzie stopa bezrobocia obniżyła się do 9 proc., ale to dość naciągane tłumaczenie, bo jest to efekt czysto statystyczny, a nie konsekwencja silnej gospodarki.

WIG20 zamykając się w piątek na poziomie 2673 pkt. jest dokładnie w tym samym miejscu co 5 października 2010 roku. W czasie tych 144 dni pasmo rynkowych wahań ograniczyło się do mniej niż 8 proc., co jest klasycznym trendem bocznym z barierami na poziomach 2600-2800 pkt. Okres takiego „przestoju” może jeszcze długo potrwać, ale warto zauważyć, że już drugi dzień z rzędu węgierski rynek zyskiwał najwięcej w Europie. W piątek wzrósł o 2,2 proc. i sądzę, że można na tej podstawie oczekiwać niedługiego „ataku” zagranicznego kapitału na polski rynek. Przyszły tydzień pasuje do tego idealnie, ponieważ będzie można spekulować odnośnie ewentualnej podwyżki stóp procentowych, co powinno wzmacniać złotego. Kapitał, który zawita nad Wisłę będzie ponownie lokowany w największych spółkach, a więc można oczekiwać w pierwszym tygodniu marca silniejszego ruchu na północ. Jeżeli ten atak byków nie zakończy się tuż przy styczniowych maksimach to nasz parkiet zacznie nadrabiać stracony dystans do zachodnich odpowiedników.